[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zażyczył sobie jedzenia i eskorty.
W końcu dotarli do Działu Artykułów Papierniczych i Piśmiennych.
I ledwie zdążyli.
* * *
Babka Morkie przyjrzała im się średnio życzliwie, gdy weszli do sypialni opata.
Siedziała przy jego łóżku zajęta nicnierobieniem.
 Tylko nie hałasujcie!  ostrzegła.  Jest bardzo chory i mówi, że umiera. Wy-
daje mi się, że wie, co mówi.
 Umiera na co?  spytał Masklin.
 Na zbyt długie życie  odparła zwięzle Babka Morkie.
170
Leżący wśród poduszek opat wyglądał na jeszcze mniejszego i bardziej pomarsz-
czonego, niż gdy siedział. W obu przypominających szpony dłoniach trzymał Rzecz.
Masklina rozpoznał od pierwszego spojrzenia i z wysiłkiem skinął, by podszedł bliżej.
 Musisz się pochylić  poleciła Babka Morkie.  On ledwo chrypi, biedak.
Opat delikatnie złapał Masklina za ucho i przyciągnął je bliżej swych ust.
 Ma na pewno dużo dobrych chęci  szepnął.  Ale bądz łaskaw ją odesłać,
zanim zechce dać mi jeszcze lekarstwa.
Masklin kiwnął głową. Babka Morkie sporządzała leki z prostych, uczciwych i ge-
neralnie prawie trujących ziół i korzeni. To prawda, działały cuda  po jednej dawce
mikstury na ból brzucha było pewne, że delikwent nigdy więcej nie będzie skarżył się
na tę dolegliwość. Nawet jeśli dostał skrętu kiszek. Na swój sposób była to skuteczna
kuracja.
 Odesłać jej nie mogę, ale spróbuję coś wymyślić.
Babka Morkie wyszła dobrowolnie, wykrzykując już od progu recepturę kolejnego
medykamentu.
Korzystając z chwili spokoju, Gurder klęknął przy łóżku.
171
 Wasza Wysokość nie umrze, prawda?  spytał.
 Oczywiście, że umrę. Każdy tak ma, bo tym kończy się życie  szepnął opat. 
Widziałeś Arnolda Brosa (zał. 1905)?
 No więc. . . uhm. . . znalezliśmy pismo, które twierdzi, że Sklep będzie zniszczo-
ny. A to oznacza koniec wszystkiego! Co mamy robić?
 Będziecie musieli odejść.
Gurder na moment stracił z przerażenia głos.
 Aaaale, Wasza Wysokość zawsze mówił, że wszystko, co jest na zewnątrz Skle-
pu, to tylko sen i ułuda  eksplodował po chwili.
 A ty mi nigdy nie wierzyłeś.  Opat uśmiechnął się słabo.  Być może myliłem
się. . . Ten młodzian z dzidą nadal tu jest?. . . Bo coś gorzej widzę.
Masklin podszedł do łóżka.
 A, jesteś!  ucieszył się opat.  To twoje pudełko. . .
 Tak?
 Powiedziało mi wiele różnych dziwnych rzeczy. . . i pokazało jeszcze dziwniejsze
obrazy. Sklep jest znacznie większy, niż myślałem. Ma specjalny magazyn, w którym
172
trzymane sÄ… gwiazdy, i to nie tylko takie, jakie zwisajÄ… z sufitu w trakcie Kiermaszu
Zwiątecznego. On się nazywa wszechświat, ten magazyn, i kiedyś w nim żyliśmy. Pra-
wie cały do nas należał i był naszym domem. I nie mieszkaliśmy pod niczyją podłogą!
Myślę, że Arnold Bros (zał. 1905) mówi nam, abyśmy tam wrócili  dodał opat i z nie-
spodziewaną siłą złapał Masklina za ramię.  Nie powiedziałbym, że natura pobłogo-
sławiła cię umysłem. . . Prawdę mówiąc, uważam, że jesteś głupi i obowiązkowy, a tacy
są najlepszymi przywódcami, o których zresztą nikt nie układa pieśni, bo nie zdobywają
sławy. Masz też wiele zdrowego rozsądku, co się rzadko zdarza. Zabierz ich do domu!
Zabierz ich wszystkich do domu!  Wyczerpany opadł na poduszki i przymknął oczy.
 Ale. . . ale opuścić Sklep?  Gurder dopiero teraz w pełni przetrawił to, co usły-
szał.  Przecież są nas tysiące, starych, dzieci i wszystkich. . . Gdzie pójdziemy? Ma-
sklin mówił, że tam są lisy i wiatr, i głód, i woda spadająca z nieba w kawałkach! Wasza
Wysokość!
Grimma pochyliła się i ujęła nadgarstek opata, szukając pulsu.
 On mnie słyszy?  spytał Gurder.
 Może. . . Pewnie tak. . . Ale odpowiedzieć ci nie zdoła, bo jest martwy.
173
 Ależ. . . ależ on nie może umrzeć! On tu był zawsze!  Gurder był wstrząśnię-
ty.  Musiałaś się pomylić! Wasza Wysokość! Panie opacie?
Masklin wyjął Rzecz z nie stawiających oporu dłoni opata. Do pokoju wpadli inni
Piśmienni, słysząc krzyki Gurdera.
 Rzecz  mruknął cicho Masklin, odchodząc od tłumu, który gęstniał przy łóżku.
  SÅ‚yszÄ™ ciÄ™.
 On faktycznie jest martwy?
  Nie wykrywam żadnych funkcji wskazujących, że żyje.
 Co to znaczy?
  To znaczy tak!
 Aha.  Masklin zastanowił się nad tą rewelacją.  Zawsze myślałem, że trzeba
najpierw zostać zjedzonym albo przygniecionym. Nie myślałem, że wystarczy ot, tak
po prostu przestać.
Rzecz milczała, nie wyrywając się z żadnymi informacjami.
 Masz jakiś pomysł, co powinienem teraz zrobić? Gurder ma rację: oni nie opusz-
czą dobrowolnie ciepła i jedzenia. Część młodych może i pójdzie z własnej woli, mając
174
chętkę na przygody, ale jeśli mamy przetrwać na zewnątrz, musi nas być naprawdę du-
żo. A co ja mam im powiedzieć: Przykro mi, ale musicie wszystko zostawić?
Rzecz tym razem nie milczała.
  Nie  oznajmiła.
* * *
Masklin nigdy wcześniej nie widział pogrzebu. Prawdę mówiąc, nigdy dotąd nie
widział też noma zmarłego tylko dlatego, że zbyt długo żył. Poza tym gdy ktoś zostanie
zjedzony lub nie wróci, to nie można go pogrzebać.
 Gdzie grzebaliście zmarłych?  zainteresował się Gurder.
 Najczęściej wewnątrz lisów i borsuków. No, wiesz: tych zwinnych, futrzastych
zwierząt  odpalił zapytany.
A oto jak nomy żegnają swych zmarłych.
Naturalnie gdy mają kogo żegnać.
175
Ciało opata zostało ceremonialnie ubrane w zielony płaszcz i wysoki czerwony ka-
pelusz. Jego długa biała broda została starannie uczesana. Tak przygotowane zwłoki
złożono na łóżku.
A potem zaczęła się ceremonia.
 Skoro spodobało się Arnoldowi Erosowi (zał. 1905) zabrać naszego brata do
wielkiego Działu Ogrodniczego, gdzie znajdują się Zadziwiające Ekspozycje Kwiatowe
i Idealnie Przycięte Trawniki oraz basen wiecznego życia z Aatwego do Dmuchania
Polietylenu wraz z Prawdziwym Obrzeżem, damy mu na drogę prezenty, bez których
żaden nom nie powinien w taką podróż wyruszać  wygłosił Gurder.
Przed zebranych wystąpił hrabia %7łelaznotowarowy i położył obok opata jakieś za-
winiątko ze słowami:
 DajÄ™ mu Szpadel Uczciwej Pracy.
 A ja  dodał książę de Pasmanterii  kładę obok niego Wędkę Nadziei.
A potem pozostali dołożyli do tego: Taczkę Przywództwa, Koszyk na Zakupy %7łycia
i inne.
Masklin stwierdził, że umieranie w Sklepie jest całkiem skomplikowane.
176
Gdy Gurder wygłosił ostatnie zdanie, Grimma pociągnęła nosem donośnie.
A potem ciało uroczyście wyniesiono do piwnicy, jak się Masklin dowiedział, by [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl