[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Beau pokiwał głową.
- Obawiam się, że będziesz musiał nam wybaczyć. Muszę porozmawiać z Kate . .- Zwrócił się do
niej: - Czy zejdziesz ze mnÄ… do kabiny?
Przytaknęła rozmarzona, nie czujÄ…c prawie, jak poprowa¬dziÅ‚ jÄ… w dół po schodach. Drzwi do
kabiny zamknęły się za nimi, odwróciła się do niego z błyszczącymi i zamglonymi oczyma.
- O czym chciałd ze mną rozmawiać?
- Słucham? - spytał otumaniony. Potrząsnął głową, jakby
chciał się otrząsnąć. - Wyrządz mi przysługę oj nie patrz na mnie w ten sposób, dobrze? Kiedy
prowadziłem cię tutaj, miałem ochotę jedynie z tobą rozmawiać.
- A teraz? - spytała miękko; przysuwając się o krok bliżej.
- Teraz chcę rzucić cię na koję i wreszcie się grzesznie z tobą zabawić.
- Poprzednie zabawy nie wydawaÅ‚y mi siÄ™ tak grzeszne ¬powiedziaÅ‚a z uÅ›miechem. - Masz to
zamiar zrobić inaczej tym razem?
- Oczywście. - Błyszczały mu oczy. - Różnorodność jest ozdobą życia, szczególnie jeśli chodzi o
robienie "tego". ¬PrzestaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechać. - PosÅ‚uchaj mnie. za parÄ™ minut bÄ™¬dziesz leżaÅ‚a nago w
tym łóżku, ale to nie dlatego tu jestd¬my. MuszÄ™ ci powiedzieć, dlaczego odbyliÅ›my tÄ™ ceremoniÄ™
na pokładzie.
- Już mi powiedziałeś - odparła, uśmiechając się do niego uroczo. zaczęła rozpinać białą bluzkę. -
Rozumiem dokÅ‚ad¬nie. Chcesz jechać do domu. Nigdy tak naprawdÄ™ nie miaÅ‚am domu, ale
rozumiem, że to może przyciągać. Jdli zechcesz, pojadę z tobą. - Pojechałaby do kolunii karnej na
Diabel¬skiej Wyspie, jeÅ›li tylko spojrzaÅ‚by na niÄ… jeszcze raz tak, jak patrzyÅ‚, wypowiadajÄ…c Å›luby.
- I nie powinieneś się martwić, że cię wykorzystam. Kiedy tylko będziesz chciał rozwodu, po prostu
mi powiesz, wtedy odejdÄ™. - Bardzo trudno byÅ‚o wy¬powiedzieć te sÅ‚owa, ale musiaÅ‚y paść. - A
kiedy bÄ™dziemy ze sobÄ…, nie zapomnÄ™, że to małżeÅ„stwo tak naprawdÄ™ nie ist¬nieje. - ObiecujÄ™, że
nie będę Ksantypą.
Wpatrzył się w bujne wycięcie dekoltu odsłonięte przez stanik, kiedy zrzuciła koszulę.
- Rozwodu? Co ty przez to rozumiesz? - Przerwał. - Kim, u diabła, jest Ksantypa?
- ByÅ‚a żonÄ… Sokratesa. - WalczyÅ‚a z zapiÄ™ciem biustono¬sza. - MiaÅ‚a bardzo trudny charakter.
Sokrates powiedział, że żyjąc z nią nauczył się radzić sobie z resztą świata.
- Nie dziwne wiÄ™c, że tak chÄ™tnie wypiÅ‚ czarÄ™ trucizny ¬powiedziaÅ‚ rozkojarzonym tonem.
zaczerpnÄ…Å‚ powietrza, kiedy zapinka wreszcie ustÄ…piÅ‚a i Kate zsunęła paski z ra¬mion oraz rzuciÅ‚a
stanik na bok. - Dlaczego mam wrażenie, że starasz się mnie uwieść?
Podeszła jeszcze jeden krok i zaczęła mu rozpinać koszulę. " Być może to właśnie robię -
powiedziaÅ‚a pogodnie, przy¬ciskajÄ…c do niego swój nagi, rozkoÅ‚ysany i ciężki biusl. Wy¬czulone
sutki, ocierając się o zimną i gładką koszulę, paliły już i sterczały gotowe, jak całe jej ciało. -
CzytaÅ‚am parÄ™ ksiÄ…¬Å¼ek na ten temat. Agresja ze strony kobiety jest czasami bar¬dzo pożądanÄ…
odmianÄ…. - UÅ›miechnęła siÄ™ do niego figlar¬nie. - WÅ‚aÅ›nie powiedziaÅ‚eÅ› mi, że rÓżnorodność jest
ozdobą życia. - Rozsunęła mu koszulę i otarła o niego piersi. - za każdym razem to ty byłeś
agresorem. Thraz moja kolej.
- natata - burknął, na jego twarzy pojawił się rumieniec, kiedy odruchowo pochylił się na spotkanie
koÅ‚yszÄ…cych siÄ™ piersi. - Może nie wiesz jeszcze nic o ruchu wyzwolenia ko¬biet, ale niech Bóg
trzyma nas, mężczyzn, w opiece, kiedy już się dowiesz, Ksantypo.
ZciÄ…gnęła mu koszulkÄ™ z ramion z drażniÄ…cÄ… powolno¬Å›ciÄ…, ocierajÄ…c siÄ™ o niego przy każdym
oddechu i ruchu. SÅ‚y¬szaÅ‚a, że jego oddech staje siÄ™ ciężki i tÄ™tnica na szyi bije co¬raz żywiej.
Cudowna była świadomość, że ma na niego taki wpływ. Ale chciała więcej, chciała dać mu tyle
przyjemności, by go oszołomić. Thk bardzo go kochała. W jaki sposób to uczucie zrodziło się w tak
krótkim czasie i wypełniło całe jej życie? Być może gdyby potrafiła dać mu wystarczająco dużo
przyjemnoÅ›ci, też by jÄ… kochaÅ‚, choćby w chwilach uniesie¬nia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]