[ Pobierz całość w formacie PDF ]

braku kontroli nad własnym życiem. Chciałem zarabiać przyzwoite
pieniądze, bo one są gwarancją wolności.
- Więc może mnie rozumiesz. - Pokiwała głową Triss. - Przez jakiś czas
miałam obsesję na punkcie porządku. Wszystko musiało mieć swoje
miejsce. Wszystko było dokładnie zaplanowane. Pewnie podświadomie
wierzyłam, że jeśli nic nie zostawię przypadkowi, zapanuję nad losem. To
stało się wręcz chorobliwe. Kiedy się zorientowałam, było za pózno.
Zamierzałam nawet szukać pomocy u psychoterapeuty - zaśmiała się - ale
nieoczekiwanie perfekcjonizm okazał się moim największym atutem.
Zwietnie się sprawdzałam jako organizator konferencji i zjazdów. Potem
sprawdziłam się w zarządzaniu Kurakaha.
Steve długą chwilę patrzył w morze. Przeczesał palcami włosy. Wreszcie
odwrócił się i powiedział:
" - Doskonale się spisałaś. Szczególnie że okoliczności niezbyt ci
sprzyjały. Przepraszam, jeśli byłem niesprawiedliwy - dodał cicho.
Ale to już nie miało znaczenia. Triss zdziwiła się, że tak szybko puściła w
niepamięć wszystkie niedawne przykrości. Pokiwała głową.
- Chyba byłeś trochę zazdrosny.
- Zazdrosny? - zawołał, zaciskając szczęki. Triss podskoczyła.
- Magnus był dla ciebie jak ojciec. Byliście sobie bliscy.
- Nigdy nie myślałem o nim jak o ojcu - zaprzeczył nieoczekiwanie i
zaśmiał się dziwnie. - A ty tak myślałaś?
- Wiem, że prawie cię usynowił.
- Nie to miałem na myśli - uciął zagadkowo i znów się odwrócił.
- Czy ten przypływ nigdy się nie skończy? - spytała Triss po chwili.
- Nie martw się. Woda podnosi się wyżej tylko w czasie sztormu. - I by
całkowicie ją uspokoić, wyciągnął się na piasku. Milczał.
Triss podjęła po chwili:
- Czy czasem żałujesz, że zrezygnowałeś z muzyki? Nie otwierając oczu,
pokręcił głową.
- Nie zrezygnowałem z muzyki, tylko zajmuję się nią inaczej. Nie
mógłbym produkować instrumentów bez gruntownej wiedzy muzycznej,
którą zapewnił mi Magnus. Nie zmarnowałem talentu. Gram, kiedy mam
nastrój, ale nie dla pieniędzy, czy uznania. No i słucham muzyki świata,
bo chcę, by wspaniali muzycy mogli ją odtwarzać na moich
instrumentach.
- Muzyki świata? - nie zrozumiała Triss.
- Muzyka jest wszędzie. Jesteśmy nią otoczeni. Nie słyszysz jej?
- Masz na myśli wiatr i morze? - Nagle rozległ się donośny pisk mew. - I
to?
Steve popatrzył na nią z rozbawieniem.
- Tak, to też. Jeśli dobrze się wsłuchasz, usłyszysz przesuwający się
piasek.
Triss rzuciła mu powątpiewające spojrzenie. Choć kiedy przez chwilę
wytężyła słuch, chyba rzeczywiście usłyszała
delikatny szum i szelest przesuwanych morskÄ… bryzÄ… ziarenek.
- SÅ‚yszysz? - szepnÄ…Å‚ Steve.
- To prawie niesłyszalne dla ludzkiego ucha. - Zaśmiała się Triss.
- Bo nie słyszy się tego uszami.
- W takim razie tak. SÅ‚yszÄ™.
Coś między nimi zaiskrzyło. Jakieś porozumienie bez słów. Gwałtowny
podmuch wiatru zwichrzył włosy Triss. Odgarnęła je z twarzy.
- Naprawdę muszę wreszcie obciąć włosy - powiedziała po chwili walki z
niesfornymi kosmykami, które za nic nie dawały się ujarzmić.
- Nie rób tego. Są piękne.
Triss wytrzeszczyła oczy. Uśmiechnęła się niepewnie. Steve odwrócił
wzrok, jakby żałował, że wyrwał mu się komplement.
- Tylko mi przeszkadzają. Ale dzięki - odparła. Wydawało się jej, że
Steve już nie słucha.
- Jak długo jeszcze będziemy czekać na odpływ? - spytała.
- Już się nudzisz? Chciałaś plaży, więc ją masz.
- Nie jestem znudzona. Woda bardzo... uspokaja. Popatrzył na nią.
- A nie towarzystwo?
- Towarzystwo jest... interesujące. Spuścił głowę.
- Jeśli chcesz, żebym zamilkł albo sobie poszedł, wystarczy powiedzieć.
To twój wolny dzień.
Rozejrzała się dookoła ostentacyjnie.
- A dokąd miałbyś pójść?
- Boisz się zostać sama?
- Tak - odpowiedziała, bardziej pewnie ku swojemu niż jego zdziwieniu.
Twarz Steve'a zmieniła się. Surowe rysy złagodniały. Ujął jej dłoń.
- Nie jesteś sama - powiedział.
- Ty też nie - odparła bez zastanowienia.
Wydał się nieco zaskoczony. Uśmiechnął się lekko i skinął głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl