[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do Philipa. Tyle tylko, że po wyjezdzie Estelle może również opuścić ich Philip! I od razu Christinie
pogorszył się nastrój.
Philip leżał wyciągnięty na wielkim łożu o mosiężnej ramie. Z rękami założonymi pod głową słuchał
odgłosów dochodzących z sąsiedniego pokoju. Co chwila spoglądał na staroświecki zegar stojący na
gzymsie kominka. Za pięć dziesiąta uznał, że już dłużej nie musi czekać.
Skrzywił się na wspomnienie wydarzeń dzisiejszego przedpołudnia. Miał bowiem powyżej uszu
rozgrywania Estelle przeciw Christinie, i na odwrót. Głowił się, 268
jak zakończyć tę grę, ale Estelle swą śmiałością podsunęła mu rozwiązanie.
Dopadła go zaraz po śniadaniu i poprosiła, żeby wybrał się z nią na konny spacer. Zgodził się, bo nie
widział powodów, aby odmówić, zwłaszcza że Christina akurat karmiła Philipa Juniora. Ledwie
jednak ujechali kawałek drogi od domu, a Estelle podjechała pod wielki dąb i zsiadła z konia.
Usiadła na trawie pod drzewem, zdjęła melonik i jednym potrząśnięciem głowy rozpuściła gęste
czarne włosy, zmysłowym gestem zapraszając Philipa, by podszedł.
- Estelle, wsiadaj na konia, bo nie mam czasu na zabawy! - zbył ją szorstko.
- Zabawy?! - krzyknęła oburzona. Zerwała się i stanęła przed nim z rękami na biodrach. - Chcesz się
w końcu ożenić ze mną czy nie?
Philipa zaskoczył jej wybuch, ale dzięki temu znalazł
wyjście z kłopotliwej sytuacji. Wystarczyło powiedzieć
nie" i problem był rozwiązany.
- Bynajmniej nie miałem zamiaru żenić się z tobą, Estelle. Przepraszam, jeśli wprowadziłem cię w
błąd.
- Jak to, przecież sam powiedziałeś, że mnie pożądasz! - odwarknęła gniewnie.
- Miałem powody, takie bardziej osobiste, aby to powiedzieć, zresztą usłyszałaś to, co chciałaś
usłyszeć. Jest tylko jedna kobieta, której pożądałem i którą pragnąłem poślubić.
- I właśnie ona zaręczyła się z innym! - zaśmiała się szyderczo Estelle. Jednym ruchem wskoczyła na
siodło i pognała galopem w stronę Wakefield Manor.
Przy kolacji Philip świetnie się bawił, obserwując nadzwyczajne wzburzenie Tommy'ego. Młody
człowiek wiedział przecież, że po wyjezdzie Estelle Philip będzie mógł poświęcić więcej czasu
Christinie. Tymczasem Philip zastanawiał się, jak sam postąpiłby w sytu-269
acji odwrotnej: gdyby musiał znosić spokojnie, że były kochanek jego narzeczonej mieszka z nimi
pod jednym dachem.
Bynajmniej nie współczuł Huntingtonowi. Przeciwnie - raczej go nienawidził. Trudno mu było
pogodzić się z myślą, że ten młokos wkrótce zostanie mężem Christiny, a zatem będzie miał prawo ją
obejmować i kochać się z nią . Starał się opędzić od tych myśli i obiecywał sobie, że prędzej skona,
niż na to pozwoli. A gdyby się dowiedział, że ten Huntington obcował już z Christiną - zabiłby go!
Jeszcze cięższą próbą dla jego wytrzymałości było to, że jego pokój od sypialni Christiny oddzielała
tylko cienka ściana. Słyszał każdy jej ruch i każde słowo wypowiedziane słodkim głosem, więc miał
świadomość, że dłużej tego nie wytrzyma. Musi więc jakoś ją odzyskać, zanim dojdzie do ślubu,
choćby miał ją porwać powtórnie! Nawet gdyby go za to znienawidziła, wolałby żyć z nią niż bez
niej.
Usłyszał, że pokojówka wyszła z pokoju Christiny.
Wyjrzał na słabo oświetlony korytarz i stwierdził, że jest pusty. Sypialnia Johna i Kareen znajdowała
się w przeciwległym końcu domu i miał nadzieję, że już śpią.
Przeszedł kilka kroków dzielących go od drzwi pokoju Christiny i cicho je otworzył. Nie zauważyła
go, bo kapała się w wannie ustawionej przed rozpalonym kominkiem. Przez dłuższą chwilę
przyglądał się, jak podniosła gąbkę i wycisnęła ją z wody tak, że ściekała po ramieniu. Siedziała do
niego plecami, więc widział
tylko biały zarys jej ramion nad brzegiem wanny.
Włosy miała wysoko upięte i zwinięte w masę loczków, które w świetle płomieni kominka lśniły
niczym płynne złoto.
270
Szlafrok i ręcznik leżały na małym podnóżku tuż przy wannie. Philip dyskretnie podszedł tam i zabrał
jej rzeczy.
Dopiero wtedy Christina wydała okrzyk przerażenia.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęła i zanurzyła się głębiej w wodę. Spojrzała z gniewem na rozbawioną
minę Philipa, ale zauważywszy, że trzyma w ręku szlafrok i ręcznik, rozkazała: - Odłóż to zaraz i
wyjdz stąd, ale już!
- Co mam odłożyć? - droczył się z nią, a światło płomienia podkreślało złociste cętki w jego
zielonych oczach. - Aha, te szmatki? Jak pani sobie życzy! - Posłusznie odłożył szlafrok i ręcznik, ale
na łóżko, poza jej zasięgiem.
Obszedł wannę naokoło i usiadł na fotelu w samym rogu pokoju. Christina przez chwilę patrzyła
bezradnie na swoje rzeczy leżące daleko, w końcu gniewnie potrząsnęła głową i spiorunowała go
wzrokiem.
A Philip siedział z wyciągniętymi swobodnie nogami i rękami założonymi na brzuchu i przyglądał jej
się bez słowa.
- Co ty sobie, do wszystkich diabłów, wyobrażasz, Philipie Caxton? - piekliła się Christina. - Chcesz
doprowadzić do tego, że w końcu wyrzucą cię z tego domu? A może potrzebny ci pretekst, aby
wyjechać w ślad za Estelle? O to chodzi?
Philip zachichotał, nie spuszczając oczu z jej wykrzywionej złością twarzy.
- Nie mam zamiaru opuszczać tego domu, Christino, ani tym bardziej nie szukam pretekstu. Gdybyś
łaskawie zechciała mówić ciszej, nikt by się nie zorientował, że tu jestem.
Christina się zmieszała. Choć Philip stał w ocienionej części pokoju, widać było jego płonące oczy.
Nie miała wątpliwości, że pragnął jej równie silnie jak ona jego; 271
świadczyło o tym dobrze jej znane mrowienie w całym ciele. Wiedziała jednak, że gdyby uległa
nastrojowi chwili, miałaby go dla siebie tylko na dzisiejszy wieczór.
Nazajutrz traktowałby ją tak samo chłodno i obojętnie jak przedtem, a tego nie mogłaby znieść.
- Wyjdz z mojego pokoju, Philipie! - nakazała. - Nie masz prawa tu przebywać.
- Ach, jak pięknie dziś wyglądasz, Tino! - zamruczał
zmysłowo Philip. - Dla ciebie zrobiłbym wszystko, z wyjątkiem odejścia od ciebie.
Roześmiał się na całe gardło. Christina odwróciła się w wannie, bo nie mogła patrzeć na jego
kruczoczarne, nieco rozwichrzone włosy i takie same włoski pokrywające opalony tors, widoczny w
wycięciu śnieżnobiałej, wykrochmalonej koszuli rozpiętej do pasa. Stanowczo wodził ją na
pokuszenie] Musiała siłą woli się powstrzymywać, by nie wyskoczyć z wanny i nie rzucić mu się w
ramiona. Oboje tego pragnęli, ale Christina nie zniosłaby, gdyby nazajutrz rano odwzajemnił jej się
zimną nienawiścią.
W ciągu następnych dwudziestu minut nie padło między nimi ani jedno słowo. Christina siedziała
odwrócona do Philipa plecami, ale czuła, że przez cały czas ją obserwuje.
- Philipie, woda stygnie! - zaczęła w końcu prosić.
- Radziłbym ci, abyś z niej wyszła - podpowiedział
dyskretnie.
- Najpierw ty wyjdz z pokoju! - warknęła Christina.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]