[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niu.
- Zdrowy apetyt jest oznaką szczodrości charakteru - zacytowała Letty
sentencję.
- Zatem pani apetyt musi być całkiem spory. - Angela zmarszczyła brwi,
jakby niezupełnie zabrzmiało to tak, jak zamierzała. Zarumieniła się i ciąg
nęła: - Chciałam powiedzieć, że to bardzo wspaniałomyślne z pani strony
zrezygnować z przyjemnego życia towarzyskiego, by przyjechać do nas
do Little Bjdewell.
- Droga panno Angelo, czyż może być przyjemniejsze towarzystwo niż
pani markiz?
Angela skrzywiła się.
- Ależ moja droga, co się dzieje? - zdziwiła się Letty. - Nie wygląda
pani na szczęśliwą.
- Och, jestem szczęśliwa, naprawdę - zaprotestowała szybko Angela. -
Z całego serca chcę zostać żonąHugh. Tak go kocham. Ale wszystko by
łoby dużo prostsze, gdyby on nie był markizem. Pani sobie nawet nie wy
obraża, jak to jest, lady Agatho. Ilekroć przebywam wśród jego rodziny,
jestem przerażona, że popełnię jakieś niewybaczalne faux pas i uznają, że
jestem zwykłą prostaczką.
64
- O, wierz mi - mruknęła Letty. - Ja to rozumiem.
- Źle się czuję, udając kogoś, kim nie jestem - wyznała Angela.
Nareszcie temat, na który Letty mogła sporo powiedzieć. Machnęła wi-
delczykiem, instruując:
- Po pierwsze i najważniejsze, musisz wierzyć w rolę, którą grasz. Jak
przyjdzie co do czego, zwykłą pewnością siebie możesz zamaskować nie
jedno potknięcie.
- Nie wierzę, by pani kiedykolwiek zdarzyło się potknięcie, lady Agatho.
- Cóż... - Letty skromnie spuściła wzrok. - Na pewno kiedyś popełni
łam jakieś błędy. .
- Nie uda mi się być wielką damą. Te wszystkie zasady, kodeksy i zwy
czaje...
- Po prostu kieruj się zdrowym rozsądkiem i, oczywiście, dyskretnie
obserwuj tych, których chciałabyś naśladować, a wszystko się uda.
- Próbowałam się tego nauczyć - powiedziała Angela, wyjmując z kie
szeni spódnicy wygniecioną broszurkę. Podała ją Letty. Dobre obyczaje.
Etykieta i maniery panny z dobrego domu. - Ale widzę, że lepsza jest pani
rada. Będę obserwować, jak pani wszystko robi, i zachowywać się podob
nie.
Tylko najwyższy wysiłek woli uchronił Letty przed udławieniem się śnia
daniem.
- Panno Angelo, nie to miałam na myśli - wymamrotała. Dobry Boże!
Nigdy sobie nie wybaczy, jeśli niechcący spowoduje, że dziewczyna ze
rwie zaręczyny. - Jestem pewna, że mogłabyś znaleźć bardziej odpowied
nie przykłady dobrych manier. W końcu moje obyczaje mogły... - gorącz
kowo szukała odpowiedniego słowa - ucierpieć przez to, że pracuję na
utrzymanie.
- Na pewno nie - powiedziała z oddaniem Angela.
Letty uśmiechnęła się słabo.
- Poza tym ty już jesteś tak dobrze wychowaną i godną podziwu dziew
czyną, że Sheffield ma wielkie szczęście, że zostaniesz jego żoną.
Angela patrzyła na nią przerażona, jakby ją zaatakowano z najmniej spo
dziewanej strony.
- Angelo, co się stało? - spytała zatrwożona Letty.
Twarz dziewczyny była blada, a usta drżały.
- Nic - powiedziała pośpiesznie Angela, odwracając głowę. - Ja wcale
nie jestem taka dobra, jak pani... albo... albo Hughie myśli. - Głos jej się
załamał na imieniu narzeczonego i zaczęła szybko mrugać oczami.
To było coś więcej niż przedślubne zdenerwowanie. Jednak Angela nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]