[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby Pat się "ustaliła", nie okazała zachwytu. Złożyła Pat
najserdeczniejsze życzenia i uprzejmie oś
wiadczyła, że "Pan Kirk
jest dobrze wychowanym i wykształconym człowiekiem". Cóż,
zaręczyny stały się faktem dokonanym, więc Judysia nie zamierzała
krytykowaćprzyszłego członka rodziny.
- Biedne maleństwo, nie będzie szczęś
liwa - zwierzyła się Judysia
Pyszałkowi, uważają c, że jest on jedynym możliwym powiernikiem.
Tyle, że oczywiś
cie nie rozumie jej tak dobrze jak Dżentelmen Tom.
- A miała takich wspaniałych konkurentów. Cóż, mam nadzieję, że
Najwyższy wie najlepiej, czego nam trzeba.
Najszczerzej rozmawiała Pat z Elką .
- Pat, jeÅ›
li go kochasz, to...
- Nie kocham go, Elko, tak jak ty kochasz Brooka. Nie jestem
zdolna do takiej miłoś
ci - każde zakochanie szybko mija. Dawid
potrzebuje mnie, będzie mnie bardzo potrzebował, gdy Zuzanna
wyjdzie za mą ż. Pobierzemy się dopiero wówczas, najwcześ
niej za
dwa lata. Nie wyszłabym za niego, Elko, za nikogo bym nie wyszła,
gdybym wiedziała, że mogę zostaćw Srebrnym Gaju. Ale Maja się
stą d nie ruszy, więc nie będzie to możliwe, zwłaszcza kiedy ty
wyjedziesz do Chin. Zawsze kochałam Długi Dom. I będę tuż koło
Srebrnego Gaju. Będę mogła nad nim czuwać
.
"Cośmi się zdaje, że to jest prawdziwy powód, dla którego
wychodzi za Dawida Kirka" - pomyÅ›
lała Elka. Spojrzała na cienie
które rzucały na podłogę liś
cie dzikiego wina. Wyglą dały jak
roztańczone fauny. Elka zamrugała oczyma, by powstrzymaćniemą dre
łzy. Pat nie wie, czego nie zazna w życiu... Ale głoś
no Elka
powiedziała tylko:
- Mam nadzieję, Pat, że będziesz szczęś
liwa. Zasługujesz na to.
Jesteśnajmilszą osobą na ś
wiecie.
Ojciec przyją ł to filozoficznie. Wolałby kogośmłodszego. Ale Kirk
był porzą dnym człowiekiem i miał odpowiedni kapitał, żeby
wystarczyło mu na życie. Wyglą dał dystyngowanie. Jego ksią żka o
wojnie została pozytywnie przyjęta przez krytykę, a teraz pracował
nad historią Prowincji Nadmorskich. Długi Alek słyszał już wiele
pochwał, Pat zawsze lubiła takich "główkują cych" mężczyzn. Niech
więc robi, co chce.
Reszta klanu była zdziwiona i ubawiona. Pat czuła, że nikt nie
pochwala jej wyboru. Winnie i ciotki z Wybrzeża Zatoki nie
powiedziały nic, ale milczenie także potrafi byćwymowne. Ciotka
Barbara westchnęła.
- Ależ, Pat, on już jest niemal siwy.
- Ja też - powiedziała Pat pokazują c swój siwy włos.
Maja była zachwycona, ale zrzedła jej mina, gdy dowiedziała się,
że ś pi nieprędko. Pani Binnie bujają c się w fotelu na
lub nastÄ…
biegunach, nie odmówiła sobie przyjemnoś
ci powiedzenia, co o tym
myÅ›
li.
- A więc wreszcie udało ci się złapaćtego wdowca, Pat. Mówiłam
ci: nie dawaj za wygraną . Nigdy nie rozumiałam, jak dziewczyna
może się zdecydowaćna wdowca, no ale jak to mówią , podczas burzy
dobra jest każda przystań. Cóż, jak mówiłam Oliwii, on nie jest
już taki młody...
- Nie lubię młodych chłopców - oznajmiła chłodno Pat. - Wolę
dojrzałych mężczyzn. I musi pani przyznać pani Binnie, że nie
,
odstajÄ… mu uszy.
- Nie bą dz frywolna, Pat. Małżeństwo to poważna sprawa. Więc kiedy
powiedziałam to Oliwii, ona na to: "Zawsze to lepiej byćoczkiem w
głowie starca niż niewolnicą młodzika. Pat także nie jest już
młoda, mamciu. Będzie ś żoną dla Dawida Kirka". Oliwia
wietnÄ…
zawsze na swój sposób cię lubiła, Pat. Mówiła, że to nie ze złej
woli jesteśtaka, jaka jesteś
.
- Bardzo to uprzejmie z jej strony.
Rozbawiony uÅ›
miech Pat dotknÄ… Å‚ paniÄ… Binnie. Ta Pat zawsze siÄ™ z
człowieka wyś miać kiedy wyjdzie
miewa. No, przestanie siÄ™ pewnie Å› ,
za wdowca.
Zuzanna szaleńczo się ucieszyła.
- Zawsze miałam nadzieję, że do tego dojdzie. Jesteś
cie dla siebie
stworzeni. Dawid martwi się, że jest o tyle od ciebie starszy.
Powiedziałam mu, że z każdym dniem młodnieje, a ty nabierasz
powagi i wkrótce będziecie w tym samym wieku. Może nie powinnam
tak mówićo bracie, ale on jest naprawdę kochany. Dopiero ostatnio
zaczą ł miećtrochę nadziei, przedtem utrzymywał, że ma dwóch
rywali.
- Dwóch?
- Srebrny Gaj i Hilarego Gordona.
Pat uÅ›
miechnęła się.
- Przyznaję, że Srebrny Gaj był jego rywalem. A Hilary? Równie
dobrze mógłby za rywala uważaćSida.
Ale nagle zmienił jej się wyraz twarzy. Przestała się ś .
miać
Zastanawiała się, czemu z taką ulgą myś
li o tym, że korespondencja
z Hilarym zmarła naturalną ś i nie musi mu napisać iż
mierciÄ… ,
wychodzi za Dawida Kirka.
Rok ósmy
I
W czwartek i pią tek padało, zatem dla odmiany, jak to okreś
lił
Tillytuck, w sobotę lał ulewny deszcz. Nie był to wiosenny rześ
ki
wesoły deszczyk, ale beznadziejnie smutna jesienna ulewa. Po
szybach Srebrnego Gaju jak łzy spływały krople.
- Czasem lubię deszcz - zauważyła Elka. - Ale nie taki. Ogród
całkiem opustoszał! Pozostały w nim tylko duchy kwiatów, bardzo
zaniedbane duchy. Jak wesoło pracowało nam się latem w ogrodzie,
prawda? Zastanawiałam się, czy tak samo będzie w przyszłym roku.
Mam jakieśniedobre przeczucia.
Judysi też ukazał się w nocy jakiś"znak" i była nastrojona
pesymistycznie. Ale kiedy po południu alejką nadjechała wysoka
chuda dama i przywią zała zmęczoną kobyłę do płotu cmentarzyka,
nikt nie skojarzył jej pojawienia z tymi przeczuciami.
- Pewnie znowu jakaśkomiwojażerka - powiedziała Judysia, patrzą c
z kuchennego okna, jak dama kroczy alejkÄ… , dzwigajÄ… c walizkÄ™. - W
tym tygodniu było już ich z pół tuzina. Nie wyglą da tak, jakby jej
się powodziło w interesach.
- Wyglą da jak dżdżownica w pozycji pionowej - zachichotała Elka.
- Ja tam bym jej nie wpuś wiadczyła pani Binnie,
ciła do domu - oś
która jak zwykle w sobotę po południu odwiedziła Srebrny Gaj.
Judysi też to przemknęło przez myś
l, ale wypowiedz pani Binnie
wywołała wręcz przeciwny efekt.
- No, no, my tu w Srebrnym Gaju mamy lepsze maniery - oÅ›
wiadczyła
wynioÅ›
le, serdecznie zaprosiła nieznajomą do kuchni i posadziła
koło pieca. Nie dojdzie do tego, żeby ktośz Binnie'ich dyktował
jej, kogo ma w swojej kuchni przyją ć a kogo nie.
,
- Strasznie mokro - westchnęła nieznajoma, opadają c na krzesło i z
ulgą stawiają c na ziemi walizkę. Była wyją tkowo wysoka i chuda,
ubrana na czarno, miała przeogromne bladoniebieskie oczy.
WÅ‚aÅ›
ciwie w jej twarzy widaćbyło tylko oczy, było to trochę
niesamowite. Dopiero, gdy się człowiek dobrze przyjrzał, zauważał,
że ma sterczą ce koś
ci policzkowe i wygięte w podkówkę wą skie usta.
Z taką niechęcią spojrzała na Wymoczka, że ten zmyś
lny kot od razu
postanowił wyjrzećna dwór i sprawdzić jaka jest pogoda.
,
- Przykro jest podróżowaćw deszcz, ale postanowiłam objechać
Wyspę w dziesięćdni i nie mam już wiele czasu.
- Pani nie jest z Wyspy? - spytała Elka, zdaniem Judysi zupełnie
zbędnie. "Od razu widać - pomyś
" lała Judysia.
- Nie. - Nieznajoma znów westchnęła. - Mieszkam w Nowej Szkocji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl