[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spojrzał na oślepiającą kulę, która rozbłysła mu nad głową.
Przepraszam, to chyba ja rozległ się z cienia głos Masklina. Znala-
złem dzwignię, przestawiłem ją, coś kliknęło i zrobiło się jasno.
Aha. Gurder wyraznie się uspokoił. Zwiatło elektryczne, naturalnie.
Przestraszyłeś mnie w pierwszej chwili, wiesz. . .
Masklin pojawił się w kręgu jasności i przyjrzał kartce, którą interesował się
Gurder.
I co tam dalej jest napisane? spytał. Gurder skupił się na drobniejszych
literach i zaczął czytać:
Informacja dla wszystkich pracowników. Jak sądzę, wszyscy zdajecie so-
bie sprawę z coraz gorszych osiągnięć finansowych sklepu w ciągu ostatnich lat.
Budynek dość przestronny i wygodny dla nie spieszących się klientów z 1905 ro-
ku jest przestarzały i zbyt ciasny w latach dziewięćdziesiątych. Wszyscy zdajemy
71
sobie sprawę, że straty finansowe, jak i utrata klientów w znacznej mierze spowo-
dowane są otwarciem nowych, wielkich magazynów w mieście. Wszystkim nam
jest przykro z powodu konieczności zamknięcia sklepu Arnolda Brosa, który
jak dobrze wiecie był podstawą fortuny Arnco Group, ale pragnę was poinfor-
mować, że Arnco Group planuje zastąpienie go Supersklepem w Centrum Han-
dlowym imienia Neila Armstronga. Sklep zostanie zamknięty do końca miesiąca,
a budynek zniszczony, gdyż na jego miejscu powstanie Kompleks Rozrywkowy
Arnco . . . Gurder zamilkł i złapał się oburącz za głowę.
Aha. . . mruknął Masklin. Znowu ktoś tu coś mówi o zniszczeniu
i zamknięciu.
Co to jest Supersklep? spytała Grimma, ale Gurder zignorował ją kom-
pletnie.
Masklin wyjÄ…tkowo delikatnie ujÄ…Å‚ jÄ… za ramiÄ™.
On chyba chciałby być przez chwilę sam powiedział cicho. Przeciągnął
grotem dzidy po kartce, złożył ją wpół i powtórzył całą operację, aż kartka miała
rozmiary nadające się do wygodnego transportu. Wydaje mi się, że opat bę-
dzie chciał to obejrzeć. Inaczej może nam nigdy nie. . . Urwał, widząc minę
Grimmy, odwrócił się i spojrzał przez oszkloną część drzwi na korytarz. Widać
tam było cień ludzkiego kształtu.
Cień robił się coraz większy.
Co to jest? szepnęła Grimma.
Masklin ujął rzeczowo dzidę i powiedział wolno:
Myślę, że to może być Drastyczna Obniżka.
Oboje pospieszyli do Gurdera.
Ktoś tu idzie! szepnął Masklin. Musimy dostać się na podłogę! Szyb-
ko!
Zniszczony! jęknął Gurder, obejmując kolana rękoma i kołysząc się
z boku na bok. Wszystko Musi Iść! Ostateczna Wyprzedaż! Jesteśmy zgubieni.
Dobrze, dobrze, a nie możesz być zgubiony na podłodze? zirytował się
Masklin.
Nie widzisz, że on nie jest sobą? parsknęła Grimma i dodała z udawaną
radością: Chodz, Gurder, wszystko będzie w porządeczku. Po czym posta-
wiła go, podprowadziła, a raczej podciągnęła do drabinki ze spinaczy i pomogła
zejść.
Masklin ubezpieczał odwrót, cofając się i nie spuszczając oczu z drzwi.
Ktoś na korytarzu musiał pewnie dostrzec światło, a w pokoju powinno być
ciemno. Masklin wiedział, że popełnił błąd, ale wiedział też, że nie zdąży zgasić
światła i że w końcu to i tak niczego nie zmieni nie wierzył w żadnego demona,
obojętnie czy nazywał się Drastyczna Obniżka, czy nie. A teraz ten demon się tu
zbliżał.
Co za pokręcony świat.
72
Nie mając innego wyjścia, ukrył się w cieniu rzucanym przez stertę papierów
i czekał.
Z oddali, a raczej z dołu dochodziły go słabe protesty Gurdera, które nagle
umilkły. Pewnie Grimma mu czymś przyłożyła miała wprawę w zachowaniach
kryzysowych.
Drzwi powoli otworzyły się i ktoś w nich stanął. Wyglądał jak normalny czło-
wiek, tyle że ubrany na granatowo. Masklin nie znał się specjalnie na ludzkich
minach, ale ta nie wyglądała na zadowoloną.
Przybysz w jednej ręce trzymał metalową rurę, z której świeciło to oślepiające
światło.
Powoli podszedł bliżej, tym charakterystycznym dla ludzi powolnym, luna-
tycznym krokiem, i pochylił się nad biurkiem. Masklin wyjrzał ostrożnie, zacie-
kawiony mimo grozy sytuacji. Zadarł głowę i spojrzał prosto w olbrzymie, okrą-
głe i poczerwieniałe oblicze, częściowo ukryte pod daszkiem także granatowej
czapki.
Wiedział, że ludzie w Sklepie noszą małe tabliczki z wypisanymi na nich imio-
nami przypięte do ubrań, ponieważ jak mu powiedziano są zbyt głupi, by je
zapamiętać. Ten nie miał tabliczki, za to miał imię wypisane na czapce. Masklin
wytężył wzrok i przeczytał:
S. . . E. . . C. . . U. . . R. . . I. . . T. . . Y
Zobaczył też białego wąsa. Nie na czapce na obliczu.
Właściciel wąsa wyprostował się i zaczął obchodzić pokój. Ludzie nie są wca-
le głupi był na tyle bystry, by wiedzieć, że nie powinno się tu palić światło,
i chciał odkryć dlaczego. To oznacza, że musi dostrzec Grimmę i Gurdera. . .
Nawet człowiek musi ich zobaczyć, jeśli spojrzy we właściwe miejsce.
Masklin ujął mocniej dzidę. Zdawał sobie sprawę, że jedyny czuły punkt ta-
kiego olbrzyma to oczy, ale nie wiedział, jak do nich dotrzeć. . .
Przybysz tymczasem poruszał się sennie po pokoju, zaglądając w kąty i do
szuflad, a potem skierował się ku drzwiom. Masklin wstrzymał oddech.
I wtedy gdzieś z dołu rozległ się histeryczny wrzask Gurdera:
To Drastyczna Obniżka! Ratuj nas, Raju Przecen! Wszyscy jesteśmy
mmphmm. . .
Security stanął. Odwrócił się i widać było, jak na jego twarzy pojawia się
wyraz zaskoczenia. Masklin sprężył się, gotów do biegu. . .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]