[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardziej wzmocniło ich więzi. On musiał samotnie poradzić sobie z cierpieniem. Takiego
dokonał wyboru. Początkowo wydawało mu się, że jest to jedyny sposób na uniknięcie
współczucia, potem się przyzwyczaił. Poczuł ukłucie zazdrości. Nigdy wcześniej życie
samotnika nie dawało mu się we znaki. Uważał, że jest silny. Dlaczego nagle zaczął w to
wątpić?
R
L
T
- Masz ochotę na deser? - spytała Emily, rzucając mu uśmiech, który przyprawił go
o dreszcze.
Owładnęła go potrzeba przytulenia jej mocno. Jednakże ten dom, tak ciepły i go-
ścinny, wydał mu się ciasny i duszny. Przeczesał nerwowo włosy dłonią i wstał z krzesła.
- Powinienem już iść.
Emily poczuła ukłucie w sercu. Pomyślała, że go wystraszyła swoimi nudnymi
opowieściami. Już chciała go przeprosić i namówić, by jeszcze został, gdy spojrzał na nią
przenikliwie.
- Wez swoją szczoteczkę do zębów. Chyba że masz inne plany na weekend -
uśmiechnął się.
- Nie mam.
- Och - westchnęła z zachwytem, przechodząc przez pokój o przeszklonych ścia-
nach. Z okien rozpościerał się widok na całe Mayfair.
- Czego siÄ™ napijesz? Wina czy kawy?
- PoproszÄ™ kawÄ™.
Luke zniknął w kuchni, a uwagę Emily zwrócił stojący na półce album ze zdjęcia-
mi. Sięgnęła po niego i otworzyła z lekkim niepokojem.
Serce jej załomotało w piersi. Album wypełniony był fotografiami Luke'a i ślicznej
kobiety, z pewnością jego żony. Emily była zaskoczona wyrazem twarzy Luke'a. Na
zdjęciach śmiał się, był szczęśliwy i beztroski. Zupełnie niepodobny do chłodnego i zdy-
stansowanego mężczyzny, którego znała. Emily myślała gorączkowo, co mogłaby zrobić,
aby powrócił tamten Luke. Czy to w ogóle było możliwe?
- ProszÄ™ bardzo.
Uniosła wzrok zawstydzona, oczekując, że Luke będzie zły, że przyłapał ją na
oglądaniu zdjęć. Jednak jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że oglądam twój album?
Pokręcił głową.
- Jaka ona była?
- Piękna - odparł sucho.
- Bardzo ją kochałeś?
R
L
T
- Tak.
Zabolały ją te słowa. Sama była sobie winna. Nie powinna zadawać takich pytań.
- Czy nadal czujesz ból?
- Czasami - mruknÄ…Å‚, nie patrzÄ…c na niÄ….
- A czy czas leczy rany? Sprawia, że jest ci łatwiej?
Nastąpiła długa cisza.
- Nieznacznie - odpowiedział po chwili, marszcząc brwi.
Zamknęła album i odłożyła go na półkę. Podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz.
Luke najwyrazniej nadal cierpiał po stracie żony. Kochał ją mocno i głęboko, a jej strata
nadal pozostawała dla niego jątrzącą się raną. Czy istnieje kobieta, która będzie w stanie
żyć z nim i z jego smutnymi wspomnieniami? Czy z inną będzie jeszcze kiedyś tak
szczęśliwy? - zastanawiała się.
Zrozumiała, że jej zainteresowanie Luke'em musi się ograniczyć do wspaniałego
seksu. I niczego więcej.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Emily obudził z głębokiego snu głośny dzwonek telefonu komórkowego.
- Cześć. - W głosie Anny słychać było panikę. - Chodzi o Charliego. Ma bardzo
wysoką temperaturę. Jest czerwony i ma kropki na klatce piersiowej - szlochała. - O Bo-
że, muszę jechać z nim do szpitala, a David znowu jest poza domem. Nie wiem, czy so-
bie poradzÄ™ z Peterem.
- Uspokój się. - Emily zebrała swoje rzeczy i przeszła do salonu. Nigdy jeszcze nie
słyszała swojej siostry tak roztrzęsionej. - Dzwoniłaś po karetkę? - spytała, próbując się
ubrać.
- Tak, już jest w drodze, ale będzie tu dopiero za pół godziny.
Emily spojrzała na zegarek. Była pierwsza w nocy. O tej porze nie powinno być
korków, pomyślała.
- Będę u ciebie za kwadrans. Zostanę z Peterem, a ty pojedziesz z Charliem do
szpitala.
Rozłączyła się i wrzuciła telefon do torebki. Podskoczyła ze strachu, gdy zza jej
pleców wyłonił się Luke. Miai już na sobie dżinsy i wkładał bluzę na nagi tors.
- Przepraszam, że cię obudziłam. Co ty robisz?
- JadÄ™ z tobÄ….
Chwycił kluczyki od samochodu i popchnął Emily do wyjścia. Dziesięć minut
pózniej zaparkował przed domem Anny. Emily wybiegła z samochodu. Drzwi wejściowe
były otwarte. Anna stała w nich blada i z podkrążonymi oczami. Kiedy zobaczyła siostrę,
padła jej w objęcia. Emily przytuliła Annę i pogładziła uspokajająco po włosach.
- O Boże, Em. Mój biedny malutki synek jest cały rozpalony. I pojawiły się jakieś
czerwone plamy.
- Gdzie jest twój mąż? - spytał Luke, wchodząc do domu i zamykając za sobą
drzwi.
- W Mediolanie. Tak bardzo żałuję, że go tu nie ma. Cholerne konferencje.
- Kiedy ma wrócić?
- Przyleci najbliższym samolotem. Nie wcześniej niż za sześć godzin.
R
L
T
- Mogę go tu sprowadzić szybciej - powiedział Luke, wyciągając z kieszeni swój
telefon. - Daj mi jego numer i ja już się tym zajmę. Emily, przygotuj herbatę.
- Co on tu robi? - spytała Anna, kiedy weszły do kuchni.
- Był ze mną, kiedy dzwoniłaś.
- I co robiliście?
- Pomagał mi wieszać zasłony - skłamała.
Anna uśmiechnęła się słabo.
- Zakochałaś się?
Emily ukryła twarz za drzwiczkami szafki, w której szukała herbaty.
- Nie bądz śmieszna. Oczywiście, że nie - żachnęła się. - Nie możesz zakochać się
w kimÅ› poznanym kilka dni temu. To tylko seks.
- A ja zakochałam się w Davidzie po godzinnej rozmowie.
- To co innego. Serce Davida nie było z lodu i on też się w tobie zakochał.
- Tak, ale... - Anna urwała, widząc wchodzącego do kuchni Luke'a.
- Karetka czeka przed domem - powiedział. - Twój mąż przyleci tu za dwie godzi-
ny. Samochód będzie czekał przed lotniskiem i zawiezie go do szpitala. Daj mi znać, jeśli
coś jeszcze mogę zrobić.
- Dziękuję ci, Luke. Za wszystko. - Podniosła Charliego i ruszyła w stronę drzwi. -
Opiekuj się moją siostrą - rzuciła przed wyjściem.
Ambulans odjechał na sygnale. Emily westchnęła głęboko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]