[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zastanawiała się, czy nie dać mu przypadkiem czymś w łeb. Niestety, niczego nie
miała pod ręką, a poza tym jej temperament spłatał jej wczoraj nieprzyjemnego
figla i postanowiła tym razem mu na to nie pozwolić.
 Proszę.  Odwróciła się na pięcie i pozwoliła, by podążył za nią do środka.
Ostentacyjnie, jakby całkiem o nie nie dbając, położyła róże na blacie kuchennym,
rzuciła obok nich kapelusz i skrzyżowawszy ręce na piersiach, odwróciła się ku
niemu.
 Rozumiem, że chcesz usiąść. Proszę. Ale załatwmy szybko to, co mamy do
załatwienia.
Max rozsiadł się za stołem i leniwie wyciągnął przed siebie nogi. Ona nadal
świdrowała go najbardziej lodowatym spojrzeniem, na jakie było ją stać, on zaś
nadal nie przestawał się uśmiechać.
 Odbyłem rozmowę z moimi doradcami prawnymi  rzekł.
 Naprawdę?  spytała przesadnie słodkim głosem.
 Ze wszystkimi szesnastoma naraz? Czy z siedemnastoma?
 Już nie pamiętam. Głównie zresztą rozmawiałem z najmądrzejszym z nich. W
pełni się ze mną zgadza. Uważa, że nie będziesz w stanie udowodnić w sądzie
swego prawa własności do kota.
 Przemyślałam sprawę ponownie.  Lindsey starała się zachować spokój, lecz
z trudem przełknęła ślinę.
 Wcale się tak wspaniale tym kotem nie opiekowałeś. Zostawiłeś go w końcu
samego na tej zdewastowanej łodzi. Odpowiedzialne to nie było.
Roześmiał się, wyraznie tym nie przejęty.
 Ten wrak był rekwizytem do pewnej reklamy. Jej wymowa miała być w
założeniu ironiczna i stąd nazwa  Wielkie Nadzieje".
Jej ostatni argument upadł. Chciałaby nie uwierzyć, ale czuła, że Max mówi
prawdÄ™.
 Właśnie skończyliśmy zdjęcia  ciągnął dalej, najwyrazniej ciesząc się ze
swej przewagi.  Czekałem, aż  Korsarz" wróci z morza. Wpadłem na chwilę na
sąsiedni jacht, aby obejrzeć szwankujące radio. Nie było mnie wszystkiego dziesięć
minut.
 Wszystko jedno. Zostawiłeś go samego  nadal siliła się na oskarżycielski
ton.  To było karygodne niedbalstwo. Mógł sobie pójść gdziekolwiek.
 Nieprawda.  Spojrzał na nią z wyższością.  Sam nie mógł wyjść z łodzi. I
nawet zresztą nie próbował. Był na niej bezpieczny i nic mu nie groziło. Z
wyjątkiem złodzieja. Którego padł ofiarą.
Lindsey zacięła usta i nie odezwała się ani słowem.
 Przestań się dąsać! Mam rację i tyle. Ale, tak jak powiedziałem wczoraj,
gotów jestem oddać tobie i chłopcu kota pod opiekę. Oczywiście, jeśli pójdziesz na
pewne ustępstwa.
 Ale nie mogą być to zbyt daleko idące ustępstwa.  Obronnym gestem
zacisnęła pod szyją szlafrok.
Max wstał i bez pytania nalał sobie filiżankę kawy.
 A właśnie! Gdzie jest nasz syn?
 Mój syn  sprostowała ze złością.  Zpi jeszcze. Dzięki Bogu nie zdołałeś go
obudzić tym maniakalnym waleniem w drzwi o świcie.
 Chłopak ma zdrowy sen.  Pokiwał z zadowoleniem głową.  To mi się
podoba. Nie chciałbym mieć nerwowego, kapryśnego pasierba.
 To nie jest temat do żartów  oburzyła się, wskazując na maleńką sypialnię
obok.  Tam jest dziecko. Mała, ludzka istota.
Znowu rozwalił się na krześle.
 Jestem tego świadom. Sam byłem niegdyś małą, ludzką istotą.
 A potem co się stało?  spytała i poniewczasie ugryzła się w język. Obiecała
sobie przecież, że będzie nad sobą panować.
Max spojrzał na nią sponad kubka kawy i błysnął zębami w uśmiechu.
 Odgryzasz się! Brawo! I rano nie wyglądasz już tak, jak królowa na delegacji.
To również bardzo mi się podoba.
Zacisnęła jeszcze mocniej zęby i skrzyżowała dłonie na piersiach. Skoro nie ma
on zamiaru rozmawiać poważnie, to lepiej, gdy wcale się nie będzie odzywać.
Gestem głowy wskazał na stojący w pokoju wąski tapczan, na którym nadal
leżała zmięta pościel.
 Straszna tutaj ciasnota. Sypiasz na tapczanie?
 ZpiÄ™ tam, gdzie mi siÄ™ podoba. Nie ma to nic do rzeczy.
 O nie, najdroższa! To, na czym będziesz spała, albo przynajmniej udawała, że
śpisz, jest bardzo istotne.
 Jeśli nawiązujesz do tej idiotycznej propozycji, to na próżno tracisz czas. Ty
chyba nawet przez chwilę nie potrafisz być poważny.
 Jestem jak najbardziej poważny. Mam nawet w kieszeni spisane umowy.
Właśnie po to spędziłem noc w towarzystwie prawników, mój skarbie!
Co za bezczelność  pomyślała. Policzki pałały jej z gniewu.
 Nie jestem twoją najdroższą i nie jestem twoim skarbem! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl