[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zupełnie straciłam technikę? Przez chwilę próbowałam całować się z
wierzchem swojej dłoni, ale w takiej sytuacji bardzo trudno odróżnić
rękę od ust.
Muszę na chwilę zdjąć buty. Weszłam do kabiny siusialnianej i
usiadłam na kiblu. Hmmm, moje stopy były nieco zaczerwienione i
spuchnięte. Może zdjąć te buty? Ale wtedy mogą już nie wejść z
powrotem.
A może jeżeli położę się na podłodze i oprę stopy na kiblu, to
opuchlizna trochÄ™ zejdzie?
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Aaaach, trochę lepiej. W pewnej
chwili usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi, i rozległ się głos Nudnej
Lindsay:
- Co siÄ™ dzieje?
Jakiś cienki głosik odparł:
- Lada chwila chyba zrobiÄ… przerwÄ™.
To była Zdumiewająco Tępa Monica, brakujące ogniwo między
istotami ludzkimi a żabami.
- OK, to ja wracam - powiedziała Nudna Lindsay.
- Doprowadz ich do szaleństwa!
- Z tym nie mam problemów, o czym świadczy zeszły czwartek.
Włosi są bardzo namiętni.
I się roześmiała.
Boże, jak ja jej nienawidzę.
Jeszcze chwilę leżałam na podłodze. Było mi bardzo smutno, ale
przypomniałam sobie, że sroce spod ogona nie wypadłam. Spełnię
swoje marzenie! Dzwignęłam siÄ™ na nogi. Auuuu... Sacré cholera
bleu.
Z powrotem w sali
Zespół zrobił przerwę, nigdzie ich nie widziałam. Spostrzegłam
natomiast, że Nudna Lindsay kręci się pod drzwiami garderoby. Co za
zdzira. Drużyna Asów szalała na parkiecie.
Rosie zawołała do mnie:
- Chodz potańczyć! Robimy lokomotywę.
- Chyba posiedzę i, wiesz, spróbuję złapać fazę - odparłam.
- Bolą cię stopy, bo założyłaś dziecięce buciki - stwierdziła.
Rzuciłam jej swoje słynne klingońskie, zezowate spojrzenie i się
zamknęła.
Siedząc, podrygiwałam w rytm muzyki, kiedy nagle przede mną
pojawiła się czyjaś dłoń podająca mi szklankę. Dłoń była opalone, na
trzecim palcu widniał złoty sygnet. Podniosłam głowę. To była ręka
Masima. A on był do niej doczepiony.
Uśmiechnął się do mnie.
- Ciao, zmęczyłaś się tańcem? Zaczerwieniłam się. Dzięki Bogu,
że było ciemno.
Upiłam wielki łyk napoju i prawie się zadławiłam, ale udało mi
się wykrztusić;
- Tak, to znaczy si". Rzeczywiście, bardzo zmęczyłam się
tańcem, tak, faktycznie.
- Dawno cię nie widziałem. Cieszę się, że przyszłaś.
Dałabyś mi swój telefon?
Och, jak powinna brzmieć prawidłowa odpowiedz? Lodowatość
podpowiada: Może innym razem . Ale to Bóg Miłości! Pochyla się
nade mną, jego cudowne usta znajdują się zaledwie kilkanaście
centymetrów od moich.
Na szczęście nie musiałam nic robić, bo podszedł Dom.
- Cześć, Georgia, kopę lat. Jak tam?
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zwrócił się do Masima:
- Słuchaj, stary, sorki, że przeszkadzam, ale jakiś gościu chciał z
nami pogadać o trasie na północy. Możesz podejść?
Masimo spojrzał na mnie tymi swoimi niezwykłymi
bursztynowymi oczami.
*ð
Si (wł.) - tak.
- To nara.
Dotknął mojego ramienia i bardzo delikatnie je uścisnął.
O nie, powiedział słynne: To nara7'.
W mordkę jeża. Jakie to absolutnie typowe.
A ja mam silne objawy odstawienia przytulanek!!!
Merde i merdowe merde, merde, merde. I pół.
Powlokłam się na parkiet i trochę się pokręciłam, usiłując
pogadać z Rosie, którą Sven szarpał jak sflaczały balon.
Puf - puf, uf - uf.
- Poprosił mnie o telefon!
- Bingo! - wrzasnęła Rosie. - A nawet bingunio! Spojrzałam na
drugi koniec sali i zobaczyłam, że Sztywne Dylany rozmawiają przy
stole z jakimś facetem. Masimo odchylił się do tyłu na krześle,
balansując na jednej nodze. To znaczy na jednej nodze krzesła, wy
wariatki!!! Nie na własnej. Zerknął na mnie, gapił się i gapił. Robił
sztuczkę z lepkimi oczami! To było niesamowite. Niestety, wkrótce
tusz na rzęsach zaczął mi okropnie ciążyć i miałam wrażenie, że
rywalizujemy, które pierwsze mrugnie oczami. W końcu Masimo
pierwszy odwrócił wzrok, bo ktoś podał mu szklankę, więc mogłam
zamrugać.
23.30 Zespół znów zaczął grać. Jestem taaaka podniecona.
- Jak myślisz, czy powinnam pokręcić się koło niego podczas
następnej przerwy? - spytałam Jas.
Jas tylko spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby pomyślała:
O Boże kochany .
Nie mogę polegać na jej opinii. Muszę się skonsultować z
Drużyną. W końcu udało mi się skrzyknąć dziewczyny na zebranie w
siusialni. Chciałam poradzić się Mistrza Podjarki, ale on tańczył
wolnego z Rosie, która trzymała głowę na jego ramieniu. Głaskał ją
po włosach, ale kiedy ich mijałam, spojrzał na mnie tak... no, nie jak
Dave Jajcarz. Pomyślałam więc, że nie będę go pytać o Masima.
Kiedy Mabs przestała się wreszcie całować z nieznanym
chłopakiem, okazało się, że to jeden z tych, którzy nas kiedyś
zaczepiali.
- Mabs, nie masz za grosz dumy - powiedziałam. - To kumpel
tego palanta Thompsona.
Mabs trochę się obraziła. Całą twarz miała usmarowaną własną
szminkÄ….
- Ja tylko na nim ćwiczyłam - prychnęła.
Jasna sprawa.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że Sven wszedł z nami
do kibla.
Rosie zdołała go przekonać, żeby poczekał na nas na zewnątrz.
Wolałam sobie nie wyobrażać, co mu obiecała w nagrodę, ale coś tam
bredziła o śledziach...
- Masimo chciał mój numer telefonu - powiedziałem - i już
miałam go dać...
- U - ła - mruknęła Rosie. Zgromiłam ją wzrokiem i mówiłam
dalej:
- Już miałam go dać, ale Dom odciągnął go na bok No i teraz się
zastanawiam, czy po koncercie mam do niego podejść i dać ten
numer.
Rosie już zamierzała powtórzyć u - ła , ale ją kopnęłam.
- No wiesz, jeżeli... - wystękała Ellen - jeżeli cię poprosił... to
znaczy nie... że on, no wiesz... go chce.
Popatrzyłyśmy na nią bez słowa.
- Jak myślicie, co mam zrobić? - spytałam.
- Ja bym na twoim miejscu podeszła - powiedziała Jas. - Nie ma
sensu angażować się w jakieś głupie gierki, nie?
- Tak, myślę, że powinnaś zadziałać - przytaknęła Rosie. -
Podejdz do niego, daj mu telefon, a potem wyjdz.
Hmmm. Tak, to chyba dobry pomysł. Dziewczyny kiwały
głowami. A kiedy cała Drużyna Asów kiwa głowami, to wiecie...
yyy... zawsze się boję, że im się pourywają.
Podniosłyśmy ręce w klingońskim pozdrowieniu, poprawiłyśmy
makijaż i wyszłyśmy razem z kibla. Wszystkie dziewczyny wróciły na
parkiet - oprócz Mabs, bo jej palant kręcił się pod drzwiami siusialni.
Na moment czmychnęłam na tyły klubu, żeby posiedzieć na schodach.
Straaasznie bolały mnie stopy. Próbowałam poruszać palcami u nóg,
ale były okropnie ściśnięte. Muszę oszczędzać nogi na ostatnią
wyprawę do Masima, żeby mu dać swój numer telefonu.
0.30 Odbieramy kurtki z szatni. Zespół chyba niedługo też już
będzie wychodził. Zaczęłam powolutku się ubierać. Pojawił się Dave
Jajcarz z Rachel, która trzymała go pod rękę.
- To narka, Georgia - powiedzieli. A Rachel mocno uściskała
mnie na pożegnanie.
- Super, że się spotkałyśmy, Gee. Kiedy wyszli, spytałam Jas:
- Dlaczego? Dlaczego ona mnie obejmuje? Przecież my się nie
obejmujemy, prawda? A jesteśmy bardzo bliskimi kumpelkami.
- Uważam, że to bardzo miłe, że tak serdecznie się zachowuje.
Ja wcale tak nie uważam. To było dziwne.
- Odbiło jej? - zastanawiałam się dalej. - A może ma domieszkę
francuskiej krwi? MuszÄ™ ostrzec Dave'a.
Rachel tak mnie rozproszyła, że początkowo nie wyczułam
obecności Boga Miłości Właśnie wychodził z garderoby, po drodze
zakładając kurtkę. Jak to się dzieje, że nawet tak zwykła czynność w
jego wykonaniu wydaje siÄ™ niesamowicie seksowna?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]