[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na zastępowała suknię bądz zbroję.
- Którędy? - zapytała, gdy dotarli do głównego korytarza.
- Tutaj. - Lawson poprowadziÅ‚ je tylnymi schodami. Wy­
dawał się dziwnie wycofany, posłusznie przyjmował polecenia
Ahramin. Bliss nie miaÅ‚a pojÄ™cia, co o tym myÅ›leć. Może chÅ‚o­
pak wciąż byÅ‚ w szoku, może zachowywaÅ‚ siÄ™ tak wskutek drÄ™­
czącego go poczucia winy. Tak czy inaczej, nie widziała żadnej
możliwości, by na niego wpłynąć.
Po drodze spróbowała ich powstrzymać pielęgniarka, lecz
Ahramin po prostu rzuciła jej przelotny uśmieszek.
- Idę na przechadzkę - powiedziała.
Skoro opuszczenie kliniki było dla niej takie proste, dlaczego
nie zrobiÅ‚a tego wczeÅ›niej? Bliss dziwiÅ‚a siÄ™ coraz bardziej. Z ja­
kiego powodu Ahramin tu zostaÅ‚a? Lawson twierdziÅ‚, że to jedy­
ne miejsce, w którym mogła znalezć schronienie przed ogarami.
Zwięta ziemia. Błogosławiony dom.  Szumowiny z Podziemia nie
mogÄ… tam wejść" - powiedziaÅ‚. JeÅ›li Ahramin znalazÅ‚a siÄ™ u Å›wiÄ™­
tej Bernadetty, nie istniaÅ‚a możliwość, by wciąż byÅ‚a ogarem. Mo­
że więc stąd brała się pewność Lawsona? Bliss kurczowo chwyciła
siÄ™ tej nadziei.
Po wyjściu ze szpitala Ahramin nagle przystanęła. Czekają-
cy na zewnątrz Edon, którego doleciał odgłos kroków, odwrócił
się i spojrzał jej prosto w oczy. Opadła mu szczęka.
- Ahri... O mój Boże... Ahri...
Ahramin gwaÅ‚townie zamrugaÅ‚a. Edon podszedÅ‚ do niej z wa­
haniem, na jego ustach wykwitÅ‚ nieÅ›miaÅ‚y półuÅ›miech, który jed­
nak zaraz zniknął, gdy chłopak ujrzał twardy, zacięty wyraz jej
twarzy.
- Ahri... Tak bardzo cię przepraszam... Zawiedliśmy cię.
- Daruj sobie przeprosiny, Edon - warknęła zimnym, wy­
zutym z uczuć tonem. - Naprawdę nie chcę tego wszystkiego
wysłuchiwać.
Edon zamarł i poczerwieniał na twarzy, jakby go spoliczko-
waÅ‚a. Bliss uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że w pewnym sensie - nie pod­
nosząc nawet ręki - to właśnie Ahramin zrobiła. Cokolwiek
dawniej tę dwójkę łączyło, teraz już zniknęło, to było jasne.
- Jak mamy się stąd wydostać? - podjęła Ahramin.
- Przyprowadzę samochód - powiedział Lawson. Edon wciąż
stał jak skamieniały, żywy posąg, wstrząśnięty, zagubiony. - Wy
tu zaczekajcie.
- PójdÄ™ z tobÄ… - stwierdziÅ‚a pospiesznie Bliss i biegiem dogo­
niła chłopaka. - Lawson, o co tutaj chodzi? Dlaczego pomogłeś
jej uciec? Nie wiesz przecież, czy mówi prawdę. Jesteś pewien,
że słusznie postąpiłeś?
- Nie mogę jej porzucić. W świecie podziemnym to ona
przewodziła naszej watasze - odparł. - Pokonała mnie podczas
próby. Była naszą alfą.
- Alfa czy nie alfa - prychnęła. - Suką jest i tak.
Po spotkaniu i powitaniach z Rafe i Malcolmem, Ahramin
staÅ‚a siÄ™ bardziej uprzejma i delikatna, nawet czuÅ‚a. NajmÅ‚od­
szemu potarmosiła czuprynę, Rafe obdarzyła sympatycznym
uśmiechem. Stłoczyli się w furgonetce i postanowili poszukać
najbliższego kempingu. Bliss siedziała z tyłu pomiędzy Edonem
a Ahramin, którzy prawie się do siebie nie odzywali, Lawson
i Rafe - prowadzÄ…cy samochód - zajÄ™li miejsca z przodu, a Mal­
colm między nimi.
- Jak to siÄ™ staÅ‚o, że podróżujecie teraz z wampirzycÄ…? - spy­
tała Ahramin, zapalając papierosa i opuszczając szybę swojego
okna. - Bo chyba wiecie, kim ona jest, prawda?
- Jestem człowiekiem - odparła Bliss nieco ostrzej. Skąd
Ahramin wytrzasnęła te fajki? Z kliniki wyszÅ‚a tylko w baweÅ‚nia­
nej koszuli nocnej, a jednak w jakiś sposób zdołała już przejąć
skórzanÄ… kurtkÄ™ Edona i odkryÅ‚a jego skrywanÄ… sÅ‚abość do ty­
toniu. Bliss ściągnęła brwi. Spotykała tego rodzaju dziewczyny
wcześniej, wiedziała, jak potrafią się zachowywać. Postanowiła
jednak, że nie da sobą pomiatać. Alfa czy nie alfa.  Nie masz
o mnie zielonego pojęcia.
- To wÅ‚aÅ›nie Bliss nas do ciebie przyprowadziÅ‚a. Bez niej ni­
gdy byśmy cię nie odnalezli - stwierdził zdecydowanie Lawson.
- Jesteś jej dłużniczką.
- Skoro tak mówisz.
Ahramin wzruszyła ramionami i głośno zakasłała.
- W jaki sposób udaÅ‚o ci siÄ™ przeżyć? - podjÄ…Å‚ chÅ‚opak, któ­
ry odwrócił się na siedzeniu i spojrzał uratowanej prosto w oczy.
- Wszyscy wiemy, jaki jest los ogara bez obroży.
- Jaki? - zaciekawiła się Bliss.
- Takie ogary spotyka Å›mierć - odpowiedziaÅ‚a Ahramin swo­
bodnie. - I to raczej obrzydliwa. Obroże zrastają się z duszami
ogarów, więc ich zniszczenie przypomina wyrwanie serca.
- No to co ty tutaj robisz? - rzuciła ostro Bliss.
- Być może przeżyÅ‚am dlatego, że nawet po przemianie za­
chowaÅ‚am niewielkÄ… czÄ…stkÄ™ samej siebie - odparÅ‚a cicho Ah­
ramin. - Wiem tylko, że kiedy się ocknęłam, nadal żyłam. Ogar
bez obroży zginąłby, lecz może ja nigdy nie stałam się całkowicie
ogarem. Podczas przeobrażenia opieraÅ‚am siÄ™, jak tylko potrafi­
łam, i podejrzewam, że udało mi się zachować fragment dawnej
własnej duszy. Oczywiście, kiedy znalezli mnie czerwonokrwiści
śmiertelnicy, odesłali mnie do wariatkowa. Uznali, że jestem
obÅ‚Ä…kana. ZresztÄ… może rzeczywiÅ›cie wszystkie te przeżycia nie­
co pomieszały mi w głowie. - Ponownie zaniosła się strasznym,
ochrypłym kaszlem.
- PiÄ™kna historia i jakże wygodnie wszystko tÅ‚umaczy - za­
uważyła Bliss. - Nikomu nie udaje się wrócić, tylko tobie...
- Ja ci wierzę - przerwał Lawson.
Co on robi? Bliss miaÅ‚a ochotÄ™ zdzielić chÅ‚opaka po gÅ‚o­
wie. Przyjął Ahramin bez słowa sprzeciwu i bez najmniejszych
wątpliwości - doprowadzało to ją do szału. Nie rozumiała tej
decyzji i czuła też niejasne ukłucia zazdrości. Ją chciał zabić,
lecz przy Ahramin - przy tej ogarzycy - podwijał ogon jak małe
szczeniÄ™.
- Zapewne chcecie się też dowiedzieć, co spotkało Talę -
podjęła chłodno Ahramin.
- Tak. - Napięcie było wyraznie wyczuwalne w powietrzu.
Sytuacji nie polepszała też woń tytoniowego dymu.
Bliss widziała, jak trudno Lawsonowi zachować panowanie
nad sobą. W drodze do kliniki przepełniła go nadzieja, nadzieja,
która teraz roztrzaskała się o ostre skały. Tylko spokojnie - po-
myślała. - Byle tylko spokojnie.
- Zanim wyjaśnię, co spotkało moją siostrę, pozwólcie,
że opowiem o przeobrażeniu - zaczęła Ahramin. - O tym nikt
nigdy nam nie mówił. Kiedy panowie przemieniają nas w ogary,
rozbierajÄ… nas do naga. Ale nie do goÅ‚ej skóry, lecz do nagiej du­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl