[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Włączył gaz i mruknął:
Dobrze ci mówić. Prędko nie można. Zobacz, co się dzieje na jezdni. Ale co się stało? Dlaczego
mnie tak poganiasz?
Ciągle jeszcze czułam dławiący ucisk w gardle. Musiało to brzmieć dość histerycznie, gdy załkałam
załamującym się głosem:
Oświadczył mi się wampir!
Dziwię się, że Andrzej nie wybuchnął w tym melodramatycz-nym momencie gromkim śmiechem. Ale
on twierdzi, że opuszcza 203
go poczucie humoru, gdy w grę wchodzi moje bezpieczeństwo.
Kto? warknął przez zaciśnięte zęby, wymijając zręcznie wlokącą się przed nami w żółwim tempie
ciężarówkę.
Pan Feliks, mój fryzjer.
Kpisz ze mnie, czy jesteś chora i bredzisz? Może masz go-rączkę?
Ani bredzę, ani kpię. Boję się. Po prostu. Zresztą może nie mam racji. Może dostałam zwyczajnego
bzika...
Zaczęłam już przemawiać normalnie, ale rzeczywiście czułam się tak, jak gdybym miała gorączkę.
Paskudne uczucie: taki drobny, dokuczliwy dreszcz w całym ciele.
Wiesz co odezwał się stanowczym tonem, jakim karci się niesforne dziecko opowiesz mi to
wszystko w domu. Teraz muszę uważać. Tak powinno wyglądać piekło automobilisty.
W piekle, które proponował Andrzej automobilistom, działy się rzeczywiście różne przykre i dziwne
rzeczy. Widzialność nie sięgała chyba dwóch metrów. Samochody myliły kierunek i wjeż-
dżały na chodnik. Jak duchy wyłaniały się nagle tuż przed maską wozu ludzkie postacie, rozpaczliwie
wymachujÄ…ce ramionami.
Andrzej nie był skłonny do wysłuchiwania babskich bredni; twarz miał zaciętą i ponurą, brwi
zmarszczone nad oczami, w których dojrzałam znane mi już od dawna bryłki lodu. Ostatnio ich nie
widywałam. Stopniały. Dziś pojawiły się znowu. Nie miał dla mnie czasu: walczył z żywiołem.
A ja walczyłam z moimi wątpliwościami. Czy Andrzej nie uzna, że wygłupiam się? Jakie właściwie
mam podstawy, żeby 204
oskarżyć pana Feliksa o mordowanie kobiet? Ma lekki, taneczny krok. Ale Rysiek też chodził, jakby
miał sprężyny w nogach. Mo-
że jednak Rysiek był wampirem i nigdy nie dowiemy się, jak było z nim naprawdę? Może zabijał,
mając zakłóconą świadomość.
Jakiś przypadek sprawił, że oprzytomniał, zanim zamordował
Kordaszewską. Zdał sobie sprawę z tego, co robił, i sam się zabił
w szale i rozpaczy. Ale jeżeli nie, jeżeli to nie Rysiek, dlaczego ma być mordercą właśnie Feliks?
Kable, fatalne kable. I cóż z tego? W kawalerce Andrzeja też taki kabel widziałam przy ma-szynce
elektrycznej o zwiększonej sile grzania. Bryda ma do czynienia z takimi samymi kablami.
Jasne oczy, błyszczące włosy, miły wygląd... Ależ tak akurat prezentuje się narzeczony mojej
nieodżałowanej Jasi Wąsikówny.
Różne pory napadów. Też mi argument! Ile to razy widywałam na mieście o różnych porach i mojego
Andrzeja, i Franka Kuczmę, adoratora Brydowej z lat młodzieńczych, któremu dała kosza, gdy
poznała Karola Brydę. Franek mógł z zemsty zabić Michalinę.
Obiecywała mu, że wróci do niego po rozwodzie z Karolem. Zawiodła go, po raz drugi wystawiła do
wiatru. Mógł Kuczma przenieść swoją zemstę po zabiciu Michaliny i na inne kobiety. Na wszystkie
kobiety, które są zdradliwe i pełne fałszu jego zdaniem, oczywiście. Różnie mogło być. Więc
dlaczego uparłam się, że to poczciwy pan Feliks? Kretynka.
A może nie taka kretynka, za jaką siebie uważam? Feliks może mieć kompleks niższości. Chwilami
dostrzega się, jak bardzo za-dowolony i dumny jest z siebie. Uważa się za artystę. Może mógł-
by, może chciałby nim być, ale nie w tym zawodzie, który wykonuje.
205
Wielkie wyobrażenie o własnej wielkości, pycha, niemożność osiągnięcia wymarzonych celów,
niezadowolenie ze swój egu losu, pogarda dla swojego zawodu tak mogłyby kolejno spię-
trzać się etapy jego drogi do zbrodni. Pożąda sławy, choćby była najczarniejsza. Mówił tyle razy o
inteligencji, o geniuszu nie-uchwytnego mordercy czy nie chwalił sam siebie, chełpiąc się
wyzywajÄ…co i publicznie?
Poza tym niewątpliwie może być rozgoryczony w stosunku do kobiet. Wyczułam to, gdy zareagował
tak ostro na mojÄ… odmowÄ™.
Może niejednej już proponował spotkanie, lecz żadna z tych, które mu się podobały, nie traktowała
go poważnie jako mężczyzny. A jednocześnie upokarzały. Jak może człowiek, przeznaczony do
wyższych celów, znosić moment, gdy piękna pani wsuwa mu do kieszeni napiwek niby dyskretnie, a
zarazem ostentacyjnie. On zaś musi przyjmować, bo taki jest zwyczaj...
Wywaliłam to wszystko Andrzejowi, gdy tylko znalezliśmy się w moim mieszkaniu. I jeszcze
dodałam:
Zwróć uwagę na to pragnienie rozgłosu. On jest wprost zazdrosny o swoją sławę. Myślisz, że z
litości dla niewinnego dał
alibi Brydzie? Nieprawda. Właśnie z tej swojej zazdrości. On przez cały czas mówi do nas: Ja to
zrobiłem. Nikt inny, tylko ja.
Wam się zdaje, że złapaliście mordercę, ale przekonajcie się, proszę, że to nie on zabija kobiety
jednÄ… po drugiej i pozostaje nieuchwytny. To ja! ...
Ale alibi było prawdziwe.
Skąd znowu! Wymyślone. Zbudowane z tego, co słyszał
od ludzi. Wyliczył sobie, kiedy Bryda przejeżdżał przez ulicę Kraszewskiego, ale wcale go tam nie
widział.
Jaki masz na to dowód?
To alibi jest niedokładne. Feliks zeznał, że Bryda postawił
206
rower koło latarni. A mnie Bryda powiedział, że oparł rower o mur domu, kiedy wchodził do
cukierni. A żeby jeszcze bardziej odciążyć Brydę, zabija Mariolę. Pózniej zabija Heńkę, kiedy
Rysiek siedzi i zwalnia Ryśka od podejrzeń. To samo robi z Jarmi-lem. Jarmil podszył się pod niego,
pod jego metodę. Obawiał się, że milicja uwierzy Jarmilowi, kiedy ten brał na siebie wszystkie
poprzednie morderstwa. Prawdziwy morderca szybko wyjaśnia sytuację. Napada na przyjezdną ze
Szczecina. %7łeby Jarmil nie zgarnął jego laurów.
Andrzej wzdrygnął się jakby z zimna. Spojrzał na mnie, jak mi się wydało, z mieszaniną lęku i
podziwu. Głos jego miał głuche brzmienie, kiedy odezwał się z odcieniem smutku:
Straszne rzeczy mówisz, Anno. Skąd ta twoja przenikli-wość w roztrząsaniu motywów i uczuć
takiego potwora?
Cóż chcesz wzruszyłam lekko ramionami musiałam o tym myśleć. Często i długo. Nie mogłam nie
zastanawiać się nad tą sprawą. Przecież ja go szukałam i nadal szukam. Próbuję więc wyobrazić go
sobie, żeby łatwiej rozpoznać.
Przez głowę zaś przeleciało mi: Feliks powiedział, że tylko my dwoje możemy się zrozumieć. Kim
więc ja jestem, jeżeli Feliks jest wampirem?
Czy jednak nie popełniasz jednego zasadniczego błędu, Anno...
Jakiego? zaperzyłam się.
Bierzesz pozory za fakty.
Podniósł się z fotelika, na którym kiedyś rozpierał się arogancko Rysiek Jaskólski, spowiadając mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]