[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bardzo mi ciebie szkoda, Guy. Popatrzyła na
niego współczująco. Już sama nie wiem, co powie-
dzieć. Chrissie wydała mi się taką miłą i otwartą osobą.
Bardzo do siebie pasowaliście. A może... gdybyś spróbo-
wał jeszcze raz z nią pomówić...
Po co? prychnął. %7łeby znów usłyszeć kolejne
kłamstwa? Pokręcił głową. Zresztą, już za Uózno.
Zadzwoniłem na policję i powiedziałem im o biurku.
Musiałem to zrobić, Jenny powiedział cicho, gdy Jenny
milczała. Przecież wiesz.
Tak, wiem przyznała ze smutkiem.
Mają oddzwonić za Uoł godziny. Prosili, żebym
pojechał z nimi zidentyfikować biurko.
Bardzo mi przykro, Guy powtórzyła Jenny.
Mnie jeszcze bardziej mruknÄ…Å‚.
Wrócili do spraw związanych z organizacją targu,
a kiedy skończyli, Jenny zaczęła zbierać się do odejścia.
Jen, chciałbym cię prosić, żebyście z Jonem
zachowali dla siebie to, co ci powiedziałem na temat
biurka poprosił, żegnając się z nią. Przynajmniej na
razie.
Ależ oczywiście, nie ma sprawy zapewniła.
To i tak lada moment wyjdzie na jaw. Wszyscy siÄ™
dowiedzą, jak dałem się wpuścić w maliny. Już widzę
miny mojej rodzinki.
Zawsze jest szansa, że istnieje jakieś racjonalne
wytłumaczenie próbowała dodać mu otuchy, ale Guy
tylko zaśmiał się gorzko.
Dzięki, Jen. To miło z twojej strony, ale oboje
wiemy, że prawda jest inna. Absolutnie wykluczone,
żeby biurko mogło należeć do rodziny Plattów. To
unikatowy mebel. Zostało wykonane na zamówienie
i choć nie chciałbym być niedelikatny, to jednak jakoś
trudno mi uwierzyć, by drobny farmer, jakim był pradzia-
dek Chrissie, mógł pozwolić sobie na taką ekstrawagan-
cję. I że w ogóle miał potrzebę posiadania takiego mebla.
Zgodnie z tym, co opowiada Ben, to biurko zostało
wykonane tylko dlatego, że jego ojciec czuł się oszukany
przy podziale spadku. Rodzina z Chester nie chciała
oddać mu oryginalnego biurka, choć matka obiecała mu
je na łożu śmierci.
Mhm... Ben czasem nie mówi całej prawdy, kiedy
jest dla niego niewygodna skrzywiła się Jenny. Zresz-
tą z tego, co wiem, nigdy nie było powiedziane, że biurko
ma przypaść jego ojcu. Dwa identyczne biureczka zo-
stały zamówione we Francji dla sióstr blizniaczek z Che-
ster. Ojciec Bena obstalował sobie kopię. Zresztą bar-
dziej po to, by utrzeć nosa kuzynom z Chester niż
dlatego, że według prawa biurko powinno dostać się
jemu.
>owisz, że były dwa oryginalne biurka? Ciekawe,
co się z nimi stało?
Jedno ma Laurence, drugie Henry. Rzeczywiście są
przepiękne. O niebo ładniejsze od biurka Bena, choć
oczywiście nikt nigdy by się nie ośmielił mu tego
powiedzieć. Zaśmiała się. Znasz historię tej odwiecz-
nej rywalizacji Bena z rodziną z Chester. Ben jest święcie
przekonany, że jego ojciec był chodzącym ideałem.
A Ruth wcale nie ukrywa, że ich ojciec był wyjątkowo
apodyktycznym i przekonanym o własnej nieomylności
człowiekiem. Ben widzi przeszłość zupełnie inaczej,
patrzy na ojca przez różowe okulary... Guy, daj Chrissie
jeszcze jedną szansę powiedziała na pożegnanie i le-
ciutko dotknęła jego ramienia.
Już zapózno. Za dużo zostało powiedziane. Zresztą
wątpię, czy ona by tego chciała. Ależ okazałem się
beznadziejnym głupcem. Z ironią pokiwał głową.
Chrissie wprawdzie nie wypiła przed snem butelki
wina, ale spała nie lepiej niż Guy. I z tych samych po-
wodów.
Za pózno było żałować, że od samego początku nie
powiedziała mu o swoich koneksjach z Charlesem.
Przynajmniej w ogóle by sobie nią nie zawracał głowy,
od razu by ją skreślił, nie czekając, aż zakocha się w nim
bez pamięci.
Bo gdyby naprawdę ją kochał, to przecież dałby jej
szansę obrony, pozwolił jej coś powiedzieć, chciałby
tych wyjaśnień. Ale tak się nie stało. Zupełnie, jakby
szukał pretekstu i skorzystał z pierwszej okazji, by
zerwać ich znajomość. A może, jak uprzedzała Natalie,
już mu przeszło, już się odkochał?
I te jego uwagi, te oskarżenia na temat biurka...
Wzdrygnęła się, słysząc pukanie do drzwi. Przepełniła
ją gwałtowna, nierozumna nadzieja. Tym większym
zaskoczeniem był widok policyjnego radiowozu par-
kujÄ…cego przed domem i stojÄ…cego na progu policjanta.
Patrzył na nią surowo. Tuż obok niego, z ponurą miną,
stał Guy.
Pani Oldham? zapytał policjant, a kiedy skinęła
głową, wszedł do środka. Podobno znajduje się tu
biurko, co do którego istnieją uzasadnione podejrzenia,
że pochodzi z kradzieży.
Z kradzieży? Posłaławściekłe spojrzenie Guyowi,
który wkroczył za policjantem do holu. Owszem, jest
tutaj biurko powiedziała z godnością, starając się za
wszelką cenę zachować spokój. Ale to biurko nie zostało
nikomu ukradzione. Należało jeszcze do mojej prababci.
Rozumiem. Czy ma pani na to jakiś dowód? nie
zrażał się policjant.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]