[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oblewam się rumieńcem.
Jesse prowadzi mnie do holu wejściowego. Dziś wieczór panuje tu duży
ruch, z restauracji i baru dobiegają nas śmiechy i rozmowy, ale nie zaglądamy
tam, idziemy prosto do gabinetu Jessego. Odczuwam ulgę. Uniknięcie spotkania
z pewną damulką o ciętym języczku figuruje na samym szczycie listy moich
priorytetów na dzisiejszy wieczór.
Przechodzimy przez ogród zimowy, gdzie grupki gości relaksują się na
pluszowych sofach, popijajÄ…c drinki. Na nasz widok wszystkie rozmowy cichnÄ…
jak nożem uciął. Mężczyzni wznoszą szklanki w toaście, a kobiety przygładzają
włosy, prostują plecy i przyklejają do ust idiotyczne uśmiechy, które gasną, gdy
tylko ich wzrok pada na mnie, całą w skórze, ściskającą dłoń Jessego.
 Dobry wieczór.  Jesse kiwa im głową i ruszamy dalej.
Rozlega się chór powitań, wszyscy mężczyzni uśmiechają się do mnie lub
pochylają głowy, wszystkie kobiety rzucają mi podejrzliwe spojrzenia. Idę o
zakład, że luksusowe pokoje i otoczenie posiadłości to nie jedyne powody, dla
których kobiety lubią Rezydencję.
 Jesse  słyszę głos Dużego Johna. Odrywam wzrok od tłumu gniewnych
kobiet i widzę go, jak wychodzi z gabinetu Jessego. Kiwa mi głową, a ja
odpowiadam tym samym.
 JakieÅ› problemy?  pyta Jesse, prowadzÄ…c mnie do gabinetu.
John wchodzi za nami i zamyka za sobÄ… drzwi.
 Drobny problem w Sali Wspólnej, już został rozwiązany  odpowiada
monotonnym, głębokim głosem.  Ktoś za bardzo się gorączkował.
Marszczę brwi, spoglądając na Jessego. Co to jest Sala Wspólna? Widzę, jak
Jesse kręci nieznacznie głową, po czym zerka na mnie z obawą.
 Wszystko w porządku. Będę w pomieszczeniu ochrony.
 Co to jest Sala Wspólna?  W moim głosie słychać zainteresowanie. Nigdy
o czymś takim nie słyszałam.
Przyciąga mnie do siebie za kołnierz skórzanej kurtki, zdejmuje torebkę i
całuje z taką zaborczością, że zapominam, o co pytałam.
 Lubię cię w skórze  mówi, rozpinając kurtkę, powoli zsuwa mi ją z
ramion i ciska na sofÄ™.  Ale kocham ciÄ™ w koronkach.  Rozpina rozporek
skórzanych spodni, zataczając nosem kółko wokół mojego nosa.  Zawsze w
koronkach.
Obserwuję jego dłonie, gdy odpina klamerkę, mój puls przyspiesza.
 Myślałam, że masz pracę  szepczę.
Podnosi mnie, podchodzi do wielkiego biurka i sadza mnie na krawędzi
blatu. Zdejmuje oba buty i rzuca je na sofę, po czym pochyla się, zapiera dłońmi
o blat i zbliża twarz do mojej. Przewierca mnie spojrzeniem zielonych,
pożądliwych oczu.
 Praca może zaczekać.  Przesuwa dłonią po mojej talii i opuszcza moje
ciało na blat.  Doprowadzasz mnie do szaleństwa, moja droga  mówi i stojąc
między moimi rozsuniętymi udami, zaczyna rozpinać guziki mojej białej
koszuli.
 To ty mnie doprowadzasz do szaleństwa  dyszę i wyginam plecy w łuk,
gdy muska mój mostek gorącym oddechem.
Obdarza mnie mrocznym uśmiechem.
 Więc jesteśmy dla siebie stworzeni.  Zciąga w dół miseczki stanika,
obwodzi kciukami sutki. Rozkosz przenika całe moje ciało.
Nasze spojrzenia siÄ™ spotykajÄ….
 Pewnie tak  przyznaję mu rację. Naprawdę chcę być dla niego stworzona.
 Na pewno.  Wsuwa rękę pod mój tułów i podrywa mnie do góry, by
pocałować mnie w szyję. Potem, zataczając językiem kółka, wędruje w górę
żuchwy, a ja wplatam palce w jego miękkie włosy i oddycham z zadowoleniem.
Doskonale. Godzimy siÄ™.
Drzwi do gabinetu otwierają się gwałtownie, Jesse przyciska mnie obronnym
gestem do klatki piersiowej, pewnie chce mnie osłonić.
 O przepraszam.
 Do ciężkiej cholery, Saro! Pukaj!  wrzeszczy Jesse. W skrytości ducha
jestem zachwycona tonem, jakim się do niej zwrócił. Może leżę na wpół naga na
jego biurku, ale Jesse osłonił mnie własną piersią. Nie wypuszcza mnie z
uścisku, gdy odwraca się lekko, żeby spiorunować Sarę wzrokiem. Widzę ją
kÄ…tem oka, stoi w drzwiach w czerwonej sukience i z czerwonÄ… szminkÄ… na
ustach. Jej irytacja jest równie oczywista jak to, że poprawiła sobie cycki.
 Więc wreszcie udało ci się ubrać ją w skórę  mówi z przebiegłym
uśmieszkiem, odwraca się na pięcie i wychodzi. Drzwi zatrzaskują się za nią z
hukiem. Jesse przewraca oczami z irytacją. Chyba jeszcze nigdy nikt nie budził
we mnie takiej niechęci jak ona.
 Co ona miała na myśli?  pytam, czując, że to jakiś żart zrozumiały tylko
dla nich.
 Nic. Nie zwracaj na nią uwagi. Próbuje być zabawna  odburkuje Jesse.
SkÄ…d ta dramatyczna zmiana nastroju?
Cóż, mnie w ogóle nie rozbawiła, ale jego krótka, opryskliwa odpowiedz nie
zachęca mnie do kontynuowania tematu. Cholera, mógłby skończyć to, co
zaczÄ…Å‚.
Unosi mnie z biurka i stawia na ziemi, z powrotem zasłania piersi stanikiem,
a potem zaczyna zapinać guziki koszuli i ściągać ze mnie skórzane spodnie.
Będę cała wymięta. Podnosi z podłogi moją torebkę i ustawia na podłodze
baletki. Wkładam je, jednocześnie upychając koszulę w spodniach, żeby
wyglądać w miarę przyzwoicie. Patrzę, jak Jesse siada w wielkim obrotowym
fotelu ze skóry. Milczy. Z łokciami na podłokietnikach i palcami złożonymi w
wieżyczkę na wysokości ust obserwuje, jak kończę doprowadzać się do
porzÄ…dku.
 Co takiego?  pytam. Sprawia wrażenie zamyślonego.
 Nic. Jesteś głodna?
Wzruszam ramionami.
 TroszeczkÄ™.
W kącik jego ust czai się uśmiech.
 TroszeczkÄ™  powtarza.  Stek jest smaczny. Masz ochotÄ™?  Kiwam
głową. Tak, zjadłabym stek. Jesse podnosi słuchawkę telefonu i wykręca numer.
 Ava ma ochotÄ™ na stek.  Przyciska telefon do barku.  Jaki stek lubisz?
 Poproszę średnio wysmażony.
Z powrotem przykłada słuchawkę do ucha.
 Zrednio wysmażony, z młodymi ziemniakami i sałatką.  Spogląda na
mnie spod uniesionych brwi. Znów kiwam głową.  W moim gabinecie... i
przynieś wino... zinfandel. To wszystko... tak... dziękuję.  Rozłącza się i
wykręca nowy numer.  John... tak... będę zaraz gotowy.  Rozłącza się i znów
gdzieÅ› dzwoni.  Sara... w porzÄ…dku, nie przejmuj siÄ™. PrzynieÅ› mi ostatni wykaz
frekwencji.  Odkłada słuchawkę.  Usiądz  mówi, wskazując sofę pod oknem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl