[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogromną przyjemnością, bardzo szybko oboje przypadli sobie do gustu. Mówili tym
samym językiem, a kiedy jeszcze on odkrył jej miłość do przyrody, lody zostały
przełamane całkowicie. Niewiele myśląc, Thomas przytulił ją wtedy mocno do piersi.
Wiktoria czuła, że zyskała w nim przyjaciela. Po raz pierwszy w życiu miała prawdziwego
przyjaciela. Takiego, który nie pyta, kim ona jest, ani me ocenia jej po wyglądzie, lecz
akceptuje taką, jaka była. To cudowne.
- Niezwykła dziewczyna - powiedział Thomas z przekonaniem, patrząc badawczo na
swego
krewniaka. Nils mial wrażenie, że wuj przejrzał go na wylot, zajrzał na dno jego duszy.
- To miłe, gdy dwoje ludzi się odnajduje - odpowiedział, patrząc przez okno.
- Mam nadzieję, że przywieziesz ją do mnie jeszcze - rzekł wuj zdecydowanie.
Wiktoria i Nils-Mattis wymienili spojrzenia.
- Jeśli nie będę mógł, to przecież sama już trafi - rzucił oschle Nils.
Gdy usiadł, zaczął się zastanawiać, co sprawia, że ludzie tak łatwo ulegają czarowi
"Wiktorii. Czyżby tylko wuj Thomas był tak przenikliwy i dostrzegł, jaki człowiek kryje
się za tą piękną maską obojętności?
Gdzieś w środku odezwał się w nim głos, który podsuwał mu wątpliwość: może jednak
Wiktoria nie jest taka, jak mu się dotychczas wydawało. Może jest uczciwą i zupełnie
normalną młodą kobietą. Nils-Mattis zdusił jednak tę myśl w zarodku. To idiotyczne,
przecież do dziś doskonale pamięta, co wtedy zrobiła. I choć nawet obecnie odkrywał w
niej cechy, które wprawiały go w osłupienie, nie miał jednak wątpliwości co do jej
zamiarów. Obietnicy, jaką złożył sam sobie, na pewno dotrzyma.
Pocałunek, do którego doszło między nimi, nic nie znaczył. On jest mężczyzną, ona
kobietą. A to był epizod, jaki może zdarzyć się między kobietą i mężczyzną nawet wtedy,
gdy nie łączy ich żadne poważne uczucie. Niełatwo mu jednak było zapomnieć jej
miękkich, ciepłych ust.
Nawet potem, gdy siedział w samochodzie i miał
już za sobą wiele kilometrów, nie mógł przestać myśleć o tym,, co się wydarzyło.
Rozgorzał w nim niezwykły ogień, płomień, który nie chciał zgasnąć...
- Masz szczęście, że ją przypominasz - powiedział z lekkim lekceważeniem. Wiktoria
udała, że go nie zauważyła.
- Widziałeś ją kiedyś? Nils-Mattis skinął głową.
- Tak, na zdjęciu. Moim zdaniem, wcale nie jesteś do niej tak bardzo podobna. - Zdawał
sobie sprawę, że powiedział to po, by sprawić jej przykrość, kiedy jednak dostrzegł cień
smutku na jej twarzy, pożałował swych słów. Ale już było za pózno. A prosić jej o
wybaczenie nie potrafił. Nie chciał w ogóle jej o nic prosić.
Wiktoria zrozumiała, że zrobiła błąd, zwracając się do Nilsa-Mattisa, by ją zawiózł do
swego wuja. Wszystko ułożyło się inaczej, niż oczekiwała, a miła atmosfera, jaka na
krótko zapanowała między nimi, zniknęła jak słońce za chmurami. On milczał i patrzył
ponuro, a ona też nie miała mu nic do powiedzenia. Choć dzieliło ich tylko kilkadziesiąt
centymetrów, oboje czuli się tak, jakby znajdowali się na dwóch przeciwnych biegunach.
Jedyne, co ich łączyło, to kilka bolesnych wspomnień z przeszłości, których oboje nie
mogli zatrzeć. Wszystko potoczyło się inaczej, niż miało być, ale Wiktoria właściwie do
końca nie wiedziała, czego oczekuje. Czuła w sobie wielki chaos. Chciała, by ich wspólna
podróż jak najszybciej dobiegła końca i by jak najszybciej się rozstali.
Byli już prawie na miejscu, gdy nagle Nils-Mattis odchrząknął, wytrącając ją z zadumy.
Mocno zaciskając palce na kierownicy i w ogóle nie patrząc na Wiktorię, zaczął mówić:
- Jeśli chodzi o to, co stało się w chacie, u wuja... Mam nadzieję, że nie przykładasz do tego
specjalnej wagi. To był impuls...
- Nie musisz się martwić - odparła lodowato. -Nie zamierzam w żaden sposób zagrażać
twojemu kawalerskiemu życiu. Przecież sam kiedyś powiedziałeś, że pocałunek między
przyjaciółmi nic nie znaczy.
- Czyli się rozumiemy. - Nils-Mattis mocno zacisnął wargi, po czym nie padło już ani
jedno słowo między nimi. Chociaż Nils powtarzał sobie, że ich pocałunek nic nie znaczy,
nie umiał jednak przestać myśleć o tamtej chwili w chacie u wuja. Poczuł również ból,
słysząc jej śmiech, który utwierdził go w przekonaniu, że to, co się zdarzyło, nie ma dla
niej żadnego znaczenia.
Jednocześnie zastanawiał się, czy istnieje mężczyzna, który byłby zdolny wywołać takie
ciepło w spojrzeniu Wiktorii, jakie zauważył w jej oczach, gdy, stojąc na szczycie
wzgórza, trzymała w ręku niewielki, skromny kwiatek. Zarazem zadawał sobie pytanie,
dlaczego w ogóle o tym myśli. Przecież ona nic dla niego nie znaczy.
Przez następne dni Wiktoria była jak w transie. Pracowała, jadła i spała. Każdy dzień
jednak wydawał się pusty i pozbawiony sensu. Przez cały
czas tkwiła w niej tęsknota za czymś, czego nie miała odwagi nazwać, co jednak
przepełniało ją całą. Było to dla niej uczucie nowe i nieco przerażające, ponieważ nie
potrafiła nad nim zapanować. Wieczory dłużyły się w nieskończoność, były ciemne i
ponure. Ten wieczór też nie zapowiadał się inaczej, gdy nagle pojawił się Jim. Wnosząc ze
sobą żywiołowość i radość, właściwe jego wiekowi, sprawił, że w jej domu zapanował
nieco pogodniejszy nastrój.
- Podobno byłaś z Nilsem na wycieczce - zaczął. W jego wesołych oczach migotały
iskierki oczekiwania. - Dlaczego nie powiedziałaś, że go znasz? Założę się, że Laila pęknie
z zazdrości. -Chłopak był bardzo poruszony.
Wiktoria nie mogła powstrzymać się od śmiechu, mimo że pytania, jakimi ją zasypywał,
były bardzo wścibskie.
- Myślę, że Laila nie ma powodu do zazdrości. Twój drogi Nils wcale mnie nie lubi.
Jim zrobił wielkie oczy.
- Czy ciebie można nie lubić?
- Dziękuję ci, jesteś bardzo miły. To pomoże mi odbudować własną wiarę w siebie. Poza
tym muszę przyznać, że ja też za nim nie przepadam. Czyli nie lubimy się z wzajemnością.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]