[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co z nim było nie w porządku?
Przed oczyma na chwilę stanął mi upiorny obraz gałki ocznej w słoiczku. Zadrżałam.
Czy powinnam o tym opowiedzieć? Mowy nie ma. Na pewno nie Claudelowi czy jego
partnerowi. Mogłabym spytać Ryana, poprosić go o radę, ale on się już nie liczył i byłam
zdana na własne siły.
Dokończyłam raporty z sekcji Gately ego i Martineau i zaniosłam je do sekretariatu.
Kiedy wróciłam do mojego gabinetu, Claudel siedział w fotelu gościa i przeglądał jakiś
wydruk.
Miała pani rację co do wieku, ale nie trafiła z datą śmierci. Dziesięć lat to za mało.
Zamilkł, a ja czekałam, aż podejmie wątek. Nazywała się Savannah Claire Osprey.
Nazwisko dziewczynki dziwnie zabrzmiało, kiedy Claudel wypowiedział je ze swoim
silnym francuskim akcentem. Niemniej, samo brzmienie nazwiska powiedziało mi, że dziecko
pochodziło z południa Stanów lub przynajmniej tam się urodziło. Niewielu ludzi poza
wybrzeżem nazywa córkę Savannah. Opadłam na fotel. Czułam z jednej strony ulgę, z drugiej
ciekawość.
Skąd pochodziła?
Shallotte, Karolina Północna. Czy to nie pani rodzinne miasto?
Pochodzę z Charlotte.
Kanadyjczykom zawsze myli się Charlotte z Charlottesville i dwoma miastami
Charlestone. Amerykanom także, dlatego już dawno przestałam tłumaczyć i wyjaśniać
różnice, Shallotte, niewielkie nadmorskie miasteczko nie powinno było jednak być mylone z
większymi.
Claudel podał mi wydruk.
Zaginięcie zgłoszono w maju 1984 roku, dwa tygodnie po jej szesnastych urodzinach.
Jestem zaskoczona szybkością odpowiedzi mruknęłam, przeglądając wydruk.
Oui.
Czekałam, ale Claudel również milczał. Kiedy się odezwałam, nie pozwoliłam ani jednej
nucie irytacji zabrzmieć w moim głosie.
Monsieur Claudel, każda informacja, jaką pan posiada, może się okazać pomocna przy
identyfikacji.
Przez chwilę milczał, a potem odparł.
Kluczowe okazały się odciski zębów oraz informacja o drenie. Komputer praktycznie
od razu podał odpowiedz. Zadzwoniłem na policję w Shallotte i rozmawiałem z oficerem
dyżurnym. Według niego sprawę wniosła matka, ale potem ją wycofała. Dochodzenie trwało
przez kilka miesięcy, było zakrojone na szeroką skalę, ale nic nie przyniosło.
Trudne dziecko?
Cisza.
Nie mamy żadnych zapisów dotyczących problemów z zachowaniem czy używaniem
narkotyków. Hydrocephalus spowodował u niej problemy z nauką i negatywnie wpłynął na
zmysł wzroku, ale nie była opózniona w rozwoju. Chodziła do normalnej szkoły i dobrze się
uczyła. Nigdy nie była uważana za dziecko, które mogłoby uciec z domu. Niemniej, dość
często ją hospitalizowano ze względu na problemy z drenem. Najwidoczniej ciągle się
zatykał, przez co dziewczynka często trafiała na oddział. Zwykle łączyło się to z okresami
letargów, apatii, bólów głowy, czasami zaburzeń psychicznych. Jedna z teorii głosiła, że coś
się dziewczynie pokręciło w głowie i zniknęła.
Zniknęła? Gdzie? Co mówi inna teoria?
%7łe to sprawka ojca.
Claudel otworzył notatnik i przerzucił kilka kartek.
Dwayne Allen Osprey, wcielenie praworządności i uczciwości. Jego kronika
kryminalna jest dłuższa od kolei transsyberyjskiej. W tamtych czasach jego sposób na
rodzinne życie ograniczał się do picia Jima Beana i okładania pięściami rodziny. Wedle
pierwotnego zeznania matki dziewczynki, które pózniej zresztą odwołała, ojciec nigdy nie
lubił Savannah, a z wiekiem jego stosunek do niej się tylko pogarszał. Zdarzało się nawet, że
potrafił nią cisnąć o ścianę. Wygląda na to, że Dwayne bardzo się zawiódł na córce. Nazywał
ją nawet Wodomózgiem .
Policja uważa, że mógł ją zamordować?
Istnieje taka możliwość. Whisky i złość to zabójczy koktajl. Teoria głosi, że
dziewczynka zdenerwowała czymś ojca, ten ją zabił, a następnie ukrył ciało.
Więc jakim cudem jej czaszka znalazła się w Quebecu?
Celne pytanie, doktor Brennan.
Wstał z fotela, obciągnął mankiety najczystszej i najbielszej koszuli, jaką widziałam od
dziesięcioleci i wyszedł. Rzuciłam mu obojętne spojrzenie, ale był odwrócony do mnie
plecami.
Westchnęłam i oparłam się wygodniej o fotel.
Wsadz sobie takie odzywki w miejsce, gdzie światło nie dochodzi, monsieur Claudel.
A odpowiedz i tak znajdę.
Rozdział 17
Zaczerpnęłam głęboko tchu. Claudel, jak zwykle, rozwścieczył mnie do żywego. Kiedy
się opanowałam, spojrzałam na zegarek. Była czwarta czterdzieści, pózno, ale miałam szansę
jeszcze ją złapać.
Zerknęłam do wizytownika i wykręciłam numer Kwatery Głównej SBI w Raleigh* [SBI w
Raleigh North Carolina State Bureau of Iiwestigation, Biuro Zledcze Stanu Północna Karolina (przyp. red.)]
Kate Brophy podniosła słuchawkę już po pierwszym dzwonku.
Cześć, Kate, tutaj Tempe.
Cześć, dziewczyno. Wróciłaś. do Dixielandu?* [Dixieland Dixie, Południe, zwyczajowe
nazwy południowych stanów USA (przyp. red. )]
Nie, nadal jestem w Montrealu.
No to kiedy przywleczesz tutaj swoją kościstą pupę, żebyśmy wychyliły kilka
głębszych?
Nie piję już, Kate.
Ach, racja. Przepraszam. Zapomniałam na śmierć.
Kate i ja spotkałyśmy się na studiach. To był pierwszy rok, wiosna, a ja już znajdowałam
się w szponach uzależnienia alkoholowego. W przeciwieństwie do moich koleżanek nie
miałam osiemnastu lat, a trzydzieści, byłam matką i żoną, nade wszystko wykładowcą
akademickim, którego obowiązki i odpowiedzialność wykańczały psychicznie do cna.
W zasadzie nigdy nie spostrzegłam, kiedy dołączyłam do braci w zaprzeczaniu. Gdzieś po
drodze stałam się mistrzynią racjonalizacji i wymówek. Szklaneczka merlota wieczorem to
nie grzech. Piwko po wykładzie dobrze służyło mi na gardło. W weekend szłam na przyjęcie i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]