[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Musiał jednak podziwiać pełne godności opanowanie, z jakim
poinformowała matkę, że będzie dzielić sypialnię ze Scottem, nie z Jedem.
Ale Lydia i tak umieściła ich w sąsiednich pokojach, połączonych
drzwiami, przez które właśnie wszedł.
Meg potrząsnęła niecierpliwie głową, twarz jej pobladła.
- Nie mam pojęcia, co ona sobie myślała? Uniósł ciemne brwi.
- Prawdopodobnie potraktowała cię jak osobę dorosłą, bo nią jesteś -
podsunął. - Zauważył, że przez większą część wieczoru Lydia była
przygaszona, częściej obserwowała ich, niż brała udział w rozmowie.
- Mam co do tego wątpliwości. - Meg skwitowała jego sugestię
sceptycznym wygięciem warg. - Bardziej prawdopodobne, że miało to być
obrazliwe.
- Hej, muszę zaprotestować - fuknął, ciesząc się, że ma okazję
podroczyć się z nią. - Zazwyczaj rodzice dam nie uważają mnie za
nieodpowiedniego. - Co prawda, nigdy jeszcze żadnych nie poznał; jego
związki z kobietami zwykle nie zmierzały w tym kierunku.
68
R S
- To nie było wymierzone przeciwko tobie, tylko przeciwko mnie. -
Westchnęła, kładąc głowę na poduszce obok niego. - Z powodu Scotta.
- Co za bzdura - odpowiedział gniewnie. - To taki fajny dzieciak,
nikt nie mógłby w ten sposób o nim myśleć. Między nim i twoim ojcem
nawiązała się silna więz.
Nie było wątpliwości, że towarzystwo wnuka sprawia Davidowi
Hamiltonowi ogromną przyjemność. Obaj spędzili większość wieczoru,
siedząc na podłodze i bawiąc się zabawkami Scotta.
- Tak. - Na ustach Meg pojawił się uśmiech, Jed odwrócił się i
przyjrzał się jej z uwagą.
- Widujesz jego ojca? Zmarszczyła brwi.
- Czyjego ojca?
- Scotta, rzecz jasna - odpowiedział ze zniecierpliwieniem, zniżając
głos, gdy chłopczyk poruszył się we śnie. - Czy ty i Scott widujecie się z
jego ojcem?
- Oczywiście, że nie. - Wyglądało, że poczuła się zaskoczona tą
możliwością, i to bardzo.
Jed uniósł rękę obronnym gestem.
- Ja tylko zapytałem. Nie byłoby w tym nic dziwnego.
- W tym przypadku byłoby - zapewniła go stanowczo, przesuwając
się, by spojrzeć na niego. - Dlaczego mam wrażenie, że tylko zbierasz
informacje i że my wszyscy możemy pojawić się w twojej następnej
książce?
Skrzywił się, sprowadzony przez nią na ziemię.
- Chciałbym, żeby tak było - mruknął gniewnie.
- Co to ma znaczyć?
69
R S
- To znaczy, że nie wiem nawet, czy będzie następna książka. -
Zerwał się z łóżka. - A jak myślisz, co robiłem w tym małym domku? -
Stał nachmurzony, z rękami w kieszeniach dżinsów. - Czytelnicy i wydaw-
cy, zarówno tu jak i w Stanach, wszyscy domagają się następnej książki
Jerroda Cole'a. Książki, której jeszcze nie napisałem i nie wiem, czy
kiedykolwiek napiszę - wyznał z goryczą, po raz pierwszy ujmując w
słowa wątpliwości, których doświadczał przez cały rok - czy da radę
napisać tę książkę, czy nie.
Aamigłówka nie była jego pierwszą książką, lecz siódmą, poprzednia
szóstka też znalazła się na listach bestsellerów, ale żadna nie zdobyła
takiego światowego rozgłosu ani nie wywołała takiego nacisku, by
stworzył następny hit.
Najwyrazniej nie mógł napisać kolejnej książki w typie Aamigłówki,
musiał napisać coś zupełnie innego, a jednocześnie powinna to być
książka, która nie rozczaruje ludzi, z niecierpliwością czekających na
następną powieść Jerroda Cole'a.
Aatwiej powiedzieć, niż zrobić. Nagle uświadomił sobie, że na krótki
czas zapomniał o swej bezsilności, koncentrując się na Meg i jej rodzinie.
Meg usiadła i spojrzała na niego z zatroskaniem.
- Ale czy nie mógłbyś...? - Urwała - marszcząc brwi, gdy ktoś
zapukał do drzwi i zaraz je otworzył.
- Och! - Na progu stała Sonia, nieco spłoszona, gdyż oboje odwrócili
się i spojrzeli na nią. - Przepraszam. - Skrzywiła się, zaciekawione
spojrzenie zielonych oczu spoczęło najpierw na stojącym Jedzie, potem na
Meg siedzącej na skraju łóżka. - Chciałam tylko zamienić parę słów z Meg
przed kolacją - wycedziła, szybko odzyskując pewność siebie. - Ale mogę
przyjść pózniej. - Uśmiechnęła się porozumiewawczo.
70
R S [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl