[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do której by się teraz przyznała. Czyż trudności nie działają na nią
mobilizujÄ…co?
- Jaki zapał!
Uniósł lekko brwi i już bez dalszego komentarza otworzył drzwi, po
czym przytrzymał je z dumną miną, by mogła wejść do środka.
Wystarczyło, że się rozejrzała, by zrozumieć, skąd ta duma.
- Przychodzę tu nabrać sił, kiedy wydaje mi się, że nigdy nie poradzę
sobie z resztą - powiedział.
Wszystko tu było nowe i pięknie wykończone: lśniąca posadzka, drzwi i
okna, gładkie ściany w bladożółtym kolorze. Po prawej stronie wznosiły się
wspaniałe, rozłożyste schody, na których szczycie leżał... stos desek z
powbijanymi gwozdziami.
- Oba piętra są jeszcze nietknięte - wyjaśnił Callum.
Na dole pokazał jej jeszcze trzy wielkie, odnowione pokoje, po czym z
uroczystą miną otworzył na oścież jedne z drzwi.
- A tu niespodzianka: plac budowy - oznajmił ze śmiechem. Okazało się,
że nie tylko góra, ale i znaczna część parteru
wymaga jeszcze remontu. Podłoga miała pełno dziur, ściany też, a
przewody elektryczne wisiały na zewnątrz.
- Od czego zaczynamy? - spytała.
- Właściwie nie wiem, co mogłabyś robić, żeby to nie było za ciężkie -
zawahał się Callum.
- Wszystko!
- Poważnie?
- Po to tu przyszłam.
RS
55
Dziesięć minut pózniej pożałowała swych słów. Callum zdaje się
uwierzył w jej zdolności budowlano-remontowe, bo na-znosił pudeł z
narzędziami, których nawet nie potrafiła nazwać, nie mówiąc o
posługiwaniu się nimi - i zostawił samą. Dostała tylko jedną wskazówkę:
usunąć dziwacznie porozmieszczane, tandetne ścianki działowe. Pomyślała,
że kiedyś musiało tu mieszkać bardzo wiele osób, skoro pokój
poprzedzielano w ten sposób.
Callum pracował w pomieszczeniu obok. Nastawił głośno radio i tak się
złożyło, że akurat wybrał jej ulubioną stację nadającą standardy jazzowe.
Od czasu do czasu podśpiewywał razem z wykonawcą. Miał całkiem dobry
głos i słuch, bo nie fałszował.
Mogła oczywiście pójść do niego i powiedzieć:  Nigdy w życiu niczego
nie remontowałam. Co dokładnie mam robić i jak?", ale to byłoby
przyznaniem się do klęski. Nie ma powodu, żeby będąc inteligentną kobietą,
nie zmierzyła się z tym zadaniem. Przejrzała po kolei wszystkie pudła.
MÅ‚otek, wiertarka elektryczna, coÅ› w rodzaju Å‚omu...
Ujęła mocno narzędzie o kształcie tomahawka, zamierzyła się z całej siły
- i zaatakowała dziobatą gipsową ściankę. Gdy tuman kurzu opadł nieco,
stwierdziła, że udało się jej wybić całkiem sporą dziurę. Zachęcona tym
sukcesem, walnęła jeszcze raz. Nie trzeba od razu się poddawać. Wystarczy,
że ma się trochę siły i zdrowego rozsądku.
Pracowała w zapamiętaniu i tylko jej włosy pokrywały się coraz grubszą
warstwą białego pyłu. Wszystko szło jak najlepiej, do czasu gdy pojawiło
się zupełnie niespodziewane wyzwanie: oto między podłogą a sufitem
wznosiła się teraz całkiem solidna belka, przedtem schowana pod zaprawą.
W tej sytuacji piła wydała się Megan najodpowiedniejszym narzędziem.
Przyłożyła ją do belki na poziomie podłogi, ale nic to nie dało. Kąt był
nieodpowiedni i tylko poobijała sobie kostki u dłoni, która cały czas
ześlizgiwała się z uchwytu piły.
Postanowiła posłużyć się wiertarką - nie musiała nawet zmieniać
końcówki, była wystarczająco gruba. Najpierw spróbuje wywiercić
możliwie jak największe dziury, tuż obok tych wielkich gwozdzi, które
potem bez problemu dadzą się powyciągać. Na koniec wystarczy parę
uderzeń siekierą.
Ujęła mocno wiertarkę i nacisnęła przełącznik. Narzędzie zawyło,
wiertło zaczęło się obracać. Nacisnęła jeszcze raz -wiertarka zgasła.
RS
56
- To wydaje się dość proste - mruknęła do siebie.
Nadstawiła ucha: Callum chyba malował ściany, sądząc po stukach i
szuraniu, jakie dochodziły z pokoju obok. Uśmiechnęła się: gdyby widział,
co ona tu robi...
Może powinna poradzić się go, zanim zacznie? Nie, jednak nie wydaje
się to konieczne - sprawdziła przecież działanie maszyny i zasady
bezpieczeństwa.
Ustawiła wiertarkę pod kątem prostym w stosunku do powierzchni belki,
tuż obok główki wielkiego gwozdzia. Wzięła głęboki oddech, bo
zdenerwowanie jednak dawało o sobie znać, i już nie oglądając się na nic,
włączyła przycisk.
Maszyna z wyciem weszła w deskę, natrafiła na coś twardego i szarpnęła
tak gwałtownie, że Megan aż się zatoczyła, uderzając głową o belkę.
Krzyknęła z bólu i ze strachu, bo przy okazji ugryzła się w język. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl