[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– A jesteś?
DZIEDZICZKA FORTUNY
121
Mężczyzna wpatrywał się w nią z natężoną
uwagą, jakby chciał zyskać na czasie, nim odpowie.
Francesca zastanawiała się, czy gorozgniewała.
Wydałosię jej, że ma przed sobą człowieka, które-
go dotąd nie znała. Nie sądziła, że go lubi. Nawet
była pewna, iż tak nie jest. Więc dlaczego miała
ochotę uciec, nim padnie odpowiedź.
Nie, nie ucieknie. Nadszedł czas, by wszystko
wyjaśnić.
– Na każde leżące na stole euro Giannich, jes-
tem w stanie położyć milion własnych – oznajmił.
Informacja zaszokowała dziewczynę. Milion?
To robiło wrażenie. W swoim czasie powiedział
przecież, że za fortunę Giannich można kupić pół
Rzymu, więc sam musiał dysponować ogromnymi
zasobami.
– To bardzo dużo pieniędzy – zauważyła.
– Nic pomnożone przez nic, daje nic, kochana
– uśmiechnął się lekko. – Więc nie zaczynaj jesz-
cze obliczać majątku, ale, oczywiście, możesz być
pod wrażeniem tego, co powiedziałem.
– Jestem – przyznała. – Tylko dlaczego te mi-
liony chcą dołączyć do mnie?
– Miliardy – poprawił. – Jestem bajecznie bo-
gaty. Rozejrzyj się po posiadłości Carluccich, oceń
nasze możliwości, jeśli mi nie wierzysz. Wydawa-
łomi się, że mój osobisty urok wystarczy, bym stał
się odpowiednim kandydatem na męża dla kobiety
półkrwi Gianni, która nie oferuje mi niczego poza
podejrzeniami.
122
MICHELLE REID
Dziewczyna pomyślała, iż z pewnością był od-
powiednim kandydatem i w tym właśnie problem,
z którym nie umiała się uporać. Cztery dni wcześ-
niej była zakochana w Angelu, teraz zaś musiała
przyznać, że kocha Carla.
– Wydaje mi się, iż Francesca Bernard umarła
tego wieczoru, gdy odbywało się jej zaręczynowe
przyjęcie, a kobieta, która się wówczas narodziła,
jest mi zupełnie obca. Potrzebuje nowego imienia
– powiedziała bezradnie.
– Mogę ci je dać. Wyjdź za mnie, a będziesz się
nazywała Francesca Carlucci.
Dla niego było to takie proste. Dziewczyna
pokręciła głową.
– Nie poślubię cię – odrzekła.
Mężczyzna nie zareagował słowem.
– Czemu w ogóle zawracać sobie głowę mał-
żeństwem? – ciągnęła. – Nie musisz się ze mną
żenić. Zostanę z tobą bez obrączki.
Nie mogła powiedzieć nic innego po tym, co
z nim dotąd przeżyła. Była zbyt głęboko zaan-
gażowana i to ją martwiło.
– Jako moja kochanka?
– Jako twoje cokolwiek poza żoną.
Popatrzył na nią bez uśmiechu.
– A więc to koniec – rzekł, podniósł się z ziemi
i odszedł, zostawiając ją zaszokowaną tą nagłą
decyzją.
Serce biło jej szybko, wpadła w panikę. Nie
może tak myśleć, uznała w duchu. Poprostu chciał
DZIEDZICZKA FORTUNY
123
jej odpłacić za to, że odrzuciła propozycję małżeń-
stwa. Roztrzęsiona podążyła za nim.
Był już w domu, kiedy wchodziła na taras
i biegła po schodach, by odszukać go na piętrze.
Kiedy szła korytarzem, do jej uszu dobiegł jakiś
dźwięk z zewnątrz. Wyjrzała przez okno, by zoba-
czyć Carla rozmawiającego z Lorenzem. Nie wi-
dać byłoponim, iż przed chwilą podjął ostateczną
decyzję w sprawie ich związku.
Pewnie udawał, by mnie nastraszyć, uspokoiła
się Francesca. Nabrała oddechu i weszła do ich
sypialni. Przez okno spostrzegła błysk metalu
w dłoni Carla. Kluczyki od samochodu. Znów
ogarnął ją strach. A więc zamierzał wyjechać.
Pewnie polecił Lorenzowi pozbyć się jej, gdy
sam odjedzie. Uświadomił sobie w końcu, jakie-
go kłopotu uniknął, i jest zadowolony z obrotu
sprawy. Powinna pozwolić mu odejść, ale nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl