[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kryminaliści i on - świadek, który mógłby posłać ich do więzienia.
Nie dopuszczał myśli o tym, co mogą zrobić niebezpieczni przestępcy z potencjalnym
świadkiem. Zamiast tego starał się za wszelką cenę wymyślić jakąś sprytną linię
postępowania. Przypuśćmy, że w momencie unoszenia wieka wyskoczy i zacznie uciekać.
Może zdąży im umknąć? Raczej w to wątpił. Po co siebie samego oszukiwać? Będzie ich
trzech. W którą by stronę nie ruszył, jeden z nich będzie na tyle blisko, żeby go chwycić.
Zaczął nawet zastanawiać się, czy jego wuj i ciocia będą go żałować. Pete i Bob być może
nigdy nie dowiedzą się, co naprawdę zaszło.
Myśli te wywołały wyraznie odczuwalny skurcz w gardle. Nagle ciężarówka
zatrzymała się. Jupe zamarł w napięciu, myśląc, że jego czas już nadszedł. Ale nic się nie
zdarzyło i po pięciu minutach ciężarówka ruszyła znowu. Wtedy przypomniał sobie, co
mówił Joe. Mieli zadzwonić do klienta jeszcze przed dostarczeniem sarkofagu. Pewnie to
właśnie zrobili. Oczywiście nie mógł mieć pojęcia o rezultacie rozmowy.
Ciężarówka jechała dalej, a Jupe'em znów zawładnęły czarne myśli. Podejmował
szereg postanowień, co zrobi następnym razem - jeśli w ogóle będzie następny raz. Nagle stał
się bardzo czujny. Ciężarówka zatrzymała się po raz drugi. Usłyszał dzwięk podnoszonej
bramy garażowej. Wiedział, że przybyli na miejsce, i szybko zmobilizował się do działania.
W jednej chwili jego ponura rezygnacja zapadła się pod ziemię. O nie, nie miał najmniejszego
zamiaru leżeć bezradnie, gdy sarkofag zostanie otwarty! Co z tego, że będzie ich trzech?
Przewróci najmniejszego i pójdzie na całość. Będzie walczył do końca.
Tylne drzwi ciężarówki otworzyły się. Nasłuchując śledził w wyobrazni ruchy
mężczyzn. Ten odgłos oznacza, że Joe i Harry gramolą się do środka. Tak, podnoszą teraz
sarkofag, jeden z nich o mało co go nie upuścił.
- Jakaś dziwna ta trumna - powiedział Joe. - Jak pchaliśmy ją w magazynie, nie była
taka ciężka. Kiedy podnosiliśmy ją na ciężarówkę była już ciężka jak diabli i teraz też.
W innych okolicznościach słowa te rozśmieszyłyby Jupe'a. Nietrudno było sobie
wyobrazić zdziwienie Joego. Jupe wśliznął się przecież do sarkofagu tuż przed tym, jak
mężczyzni dzwignęli go, by załadować na ciężarówkę. Dołożył więc swoje dobre ponad
pięćdziesiąt kilo wagi. Oczywiście, że taka zmiana ciężaru musiała ich zaskoczyć. Ale teraz
Jupe nie był w stanie nawet się uśmiechnąć. Nie teraz.
Naprężył ciało, gdy sarkofag był częściowo znoszony, częściowo spuszczany z
ciężarówki na ziemię. Nagle usłyszał nowy głos.
- Wnieście go do garażu, szybko!
Głos dochodził z dala, Jupe nie mógł go rozpoznać. Sarkofag został wreszcie z
trzaskiem opuszczony prawdopodobnie na betonową posadzkę.
- W porządku - dał się słyszeć trzeci głos. - Zostawcie mnie z tym na dziesięć minut,
potem zabierzecie to razem z mumią i spalicie.
- Ale nim pana zostawimy samego, musimy dostać naszą forsę - powiedział Joe. -
Pieniądze albo już to zabieramy.
- Dobrze, dobrze. Mam je w kieszeni. Dwa tysiące dolarów. Zamknijmy drzwi,
zapłacę wam na zewnątrz. Połowę teraz i połowę, kiedy wezmiecie to do spalenia.
- Zabiorę jeszcze pasy, żeby potem nie zapomnieć - powiedział Harry. - Będę ich
potrzebował.
Sarkofag zakołysał się, gdy pasy były odpinane. Wtem odezwał się Joe:
- Zgłupiałeś? Zostaw to! Będą nam potrzebne. Zaraz będziemy ją znowu brać, pełną.
- Dobra, dobra - odburknął Harry. - Bierzmy tę forsę.
- Wyjdzmy, to wam zapłacę - głos nieznanego klienta brzmiał nerwowo, jakby bardzo
zależało mu na odciągnięciu mężczyzn od sarkofagu i na wyprowadzeniu jak najszybciej na
zewnątrz.
Jupiter usłyszał opadającą bramę garażową. Zaległa cisza. Ostrożnie podniósł wieko i
wyjrzał na zewnątrz. Mimo ciemności zdołał zobaczyć, że jest sam. Szybko odsunął wieko i
wyskoczył ze skrzyni. Nałożył wieko z powrotem i zaczął się rozglądać. Oprócz bramy
garażowej powinny być drugie drzwi. Znalazł je szybko, dzięki temu, że były przeszklone i
padało przez nie trochę światła. Już do nich podchodził, gdy zaczęły się otwierać. Jupiter
przywarł do ściany, a otwarte skrzydło drzwi zasłoniło go.
Zobaczył mężczyznę, który ku jego przerażeniu zamknął drzwi i przekręcił klucz w
zamku. Nie zauważył jednak wciśniętego w kąt chłopca. Skierował się bezpośrednio do
stojącego na podłodze sarkofagu, zacierając ręce z zadowoleniem.
- Mam cię nareszcie - powiedział głośno - po tych wszystkich latach. Czekałem aż
dwadzieścia pięć lat, ale warto było. Każda minuta tych lat warta była tego.
Wyjął z kieszeni latarkę elektryczną i skierował strumień światła na wieko. Nie
zapalał górnego światła najwyrazniej dlatego, żeby czekający na zewnątrz Joe i Harry nie
mogli go podglądać.
Obejrzał sarkofag dokładnie z zewnątrz, po czym zdjął wieko i odstawił na podłogę.
Pochylił się i dotykał delikatnie wnętrza, tak jakby starał się coś wymacać.
Jupiter wiedziony instynktem zrobił trzy kroki w stronę mężczyzny i pchnął go bardzo
mocno.
Ciemna postać, pochylona znacznie nad skrzynią, wydała zduszony okrzyk i wpadła
do skrzyni niemal w całości. Na zewnątrz wystawały tylko nogi. Jupiter szybko wepchnął je
do środka, błyskawicznie złapał wieko i zamknął skrzynię. Miał uwięzionego w sarkofagu
 klienta - głównego złodzieja, który zorganizował kradzież mumii i sarkofagu. Ale czy mógł
go tam sam utrzymać?
Usiadł szybko na wieku, nim zatrzaśnięty mężczyzna zaczął próbować się wydostać.
Wieko trzęsło się i podskakiwało pod Jupiterem, ale chłopiec ważył zbyt dużo, by można go
było tak łatwo zrzucić, chociaż uwięziony walczył zaciekle. Jupiter trzymał się twardo, pot
spływał mu po twarzy, ale gotów był walczyć do końca o utrzymanie wieka na miejscu.
Człowiek wewnątrz nie przestawał walić pięściami w wieko i wykrzykiwać;
- Joe! Harry! Co wy wyprawiacie?!
Do Jupitera słowa te dobiegały przytłumione. Bez podpory, jaką był ołówek, wieko
pasowało dokładnie i szczelnie zamykało skrzynię. Joe i Harry nie mogli nic słyszeć.
Jupe zdawał sobie jednak sprawę z tego, że mężczyzni w każdej chwili mogą zacząć
się niecierpliwić i chcieć wejść do garażu. Wówczas nakryją go. Co się wtedy stanie?
ROZDZIAA 17
Zdumiewające zakończenie
Wszystko, co Jupiter mógł na razie zrobić, to siedzieć na wieku i trzymać swojego
więznia w pułapce. Jeśli Joe i Harry otworzą bramę garażową i zobaczą go... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl