[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rosaleen, aby podać jej ogień.
 Aha! Zapalniczka została w pańskich rękach i tym sposobem doszedł pan do jej posiadania  wtrącił mały Belg.
 Tak. Nie mam pojęcia, dlaczego nie zabiłem wtedy Rosaleen. Myślałem o tym. Mógłbym upozorować wypadek,
czy coÅ› takiego.
 Odpowiedz nie nastręcza trudności  wyjaśnił Poirot.  To nie był pański typ zbrodni. Pan zabił człowieka, ale
uczynił pan to w uniesieniu i chyba bez intencji zabójstwa.
 Na Boga, Tak! Rąbnąłem go w szczękę, a on upadł w tył i uderzył głową o marmurowe obramowanie kominka.
Jak zobaczyłem, \e nie \yje, oczom nie mogłem uwierzyć.  Zwrócił pełen podziwu wzrok w stronę małego Belga. 
SkÄ…d pan o tym wie?
 Sadzę, \e dosyć ściśle zrekonstruowałem przebieg pańskich poczynali  odrzekł skromnie.  Proszę sprostować,
je\eli się w jakimś punkcie mylę. Przyszedł pan  Pod Jelenia , gdzie Beatrice Lippincott zdała panu relację z
podsłuchanej rozmowy. Wobec tego pobiegł pan zaraz do swojego stryja Jeremiasza, aby zasięgnąć jego opinii, jako
prawnika. Tam musiało zajść coś, co skłoniło pana do zmiany planów. Mam wra\enie, \e domyślam się, co to było.
Zobaczył pan fotografię&
 Tak!  Rowley twierdząco skinął głową  Stała na biurku. Uprzytomniłem sobie podobieństwo. Zrozumiałem,
dlaczego twarz tego faceta, który pytał o drogę, wydała mi się znana. Przyszło mi na myśl, \e Jeremiasz i Frances
napuścili jakiegoś jej krewnego i tym sposobem chcą wydusić pieniądze z Rosaleen. W oczach mi pociemniało! Co
tchu wróciłem  Pod Jelenia , pognałem do pokoju numer pięć i oskar\yłem rzekomego Ardena czy Underhaya o
oszustwo. Roześmiał się i wcale nie zaprzeczył. Powiedział nawet, \e lada chwila spodziewa się Dawida Huntera z
forsą. Szał mnie ogarnął na myśl, \e moi krewni robią takie kawały. Nazwałem go świnią i uderzyłem, a on padł w tył,
jak ju\ mówiłem.
 Co dalej?  zapytał Poirot po krótkiej pauzie.
 To ta, zapalniczka  podjął młody farmer.  Wypadła mi z kieszeni. Nosiłem ją przy sobie, \eby przy pierwszej
okazji zwrócić Rosaleen. Kiedy upadła na ciało Trentona, zauwa\yłem inicjały: D.H. Zapalniczka była nie jej, lecz
Dawida. Od przyjęcia rodzinnego u ciotki Kate zdawałem sobie sprawę& No, mniejsza o to! Często zdawało mi się, \e
77
zwariuję. Czy ja wiem zresztą? Mo\e jestem obłąkany? Najpierw poszedł John& a pózniej ta cała wojna& Ja nie
potrafię mówić o takich sprawach, ale chwilami szalałem z rozpaczy i złości& Teraz znowu Lynn i ten przybłęda!
Wywlokłem trupa na środek pokoju i przekręciłem twarzą do podłogi. Wziąłem cię\kie \elazne szczypce i& nie będę
wdawał się w szczegóły. Wytarłem ślady palców, oczyściłem marmurowe obramowanie kominka. Pózniej nastawiłem
wskazówki jego zegarka na dziewiątą dziesięć i zegarek rozbiłem. Zabrałem ksią\eczkę \ywnościową i dokumenty
nieboszczyka. Chciałem utrudnić stwierdzenie jego to\samości. To wszystko. Wyszedłem z pokoju. Nie wątpiłem, \e
Dawid wpadnie, bo obciÄ…\y go dodatkowo zeznanie Beatrice Lippincott.
 Dziękuję  wtrącił Hunter.
 A następnie  zabrał głos Poirot  zwrócił się pan do mnie. Zagrał pan niezłą komedyjkę, prawda? Prosił pan
abym wyszukał kogoś, kto znał Roberta Underhaya. Nie wątpię, \e Jeremiasz Cload powtórzył krewnym opowieść
majora Portera. Przez dwa lata cała rodzina \ywiła tajoną nadzieję, \e mimo wszystko nieboszczyk mo\e się zjawić. Te
pragnienia wpłynęły nawet na manipulacje z wirującym stolikiem, uprawiane przez panią Lionelową, Było to
podświadome, ale nawet ten drobny incydent miał znamienną wymowę. Eh bien, robię magiczną sztuczkę i pochlebiam
sobie, \e wywieram piorunujące wra\enie. Tymczasem to ja jestem wystrychnięty na dudka. Idziemy, panie Cload, do
majora Portera. Gospodarz częstuje mnie papierosem i mówi zwracając się do pana:  Wiem, \e pan nie pali . Skąd
mo\e wiedzieć? Przecie\ podobno spotykacie się pierwszy raz w \yciu. A ja, głupi, nie dostrzegłem prawdy. Nie
domyśliłem się, \e panowie ubili ju\ interes. Nic dziwnego, \e Porter był nieswój podczas śledztwa. Chcieliście mnie
wystrychnąć na dudka! Miałem znalezć człowieka, który rozpozna zwłoki. Ale pozwoliłem się zwieść nie na długo.
Teraz chyba nie jestem ju\ dudkiem? HÄ™?
Umilkł, rozejrzał się dokoła gniewnym wzrokiem i mówił dalej.
 Pózniej major Porter wycofał się ze spółki. Nie chciał zeznawać pod przysięgą w procesie o morderstwo.
Wiedział, \e oskar\enie przeciwko Dawidowi Hunterowi oprze się głównie na to\samości ofiary. Rozumiał to i
wycofał się ze spółki.
 Napisał do mnie, \e nie zdobędzie się na to  zabrał głos Rowley.  Stary dureń! Czy nie rozumiał, \e
posunęliśmy się zbyt daleko? Napisał, \e woli się zastrzelić ni\ krzywoprzysięgać w sprawie o morderstwo.
Pojechałem do niego, \eby wbić mu trochę rozumu do głowy. Spózniłem się. Frontowe drzwi nie były zamknięte na
klucz. Poszedłem na piętro i znalazłem ciało. Nie umiem wypowiedzieć, co wtedy czułem. Zdawało mi się, \e jestem
dwukrotnym mordercą. Gdyby poczekał chwilę! Gdybym mógł z nim pomówić!
 Major Porter napisał coś przed śmiercią i pan list zabrał. Chyba się nie mylę?  zapytał mały Belg.
 Nie myli się pan. Było mi ju\ wszystko jedno. Tkwiłem w bagnie po uszy. Major Porter zostawił kartkę do
sędziego śledczego. Napisał po prostu, \e zło\ył fałszywe zeznanie, \e zamordowany mę\czyzna nie jest Robertem
Underhayem. Zabrałem tę kartkę i zniszczyłem.
Rowley uderzył pięścią w stół.
 To był potworny sen, koszmar! Zacząłem i musiałem brnąć dalej. Potrzebowałem pieniędzy, \eby zdobyć Lynn, i
chciałem, \eby Dawida powieszono. A dalej& nie mogłem pojąć, czemu załamało się oskar\enie przeciwko
Hunterowi. Dowiedziałem się o jakiejś kobiecie& o kobiecie, która pózniej ni\ ja była u Ardena. Nie mogłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl