[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chociaż niektóre brzmią nawet interesująco. Posłuchaj tego, nazywa się to Deser Niebiański: składa się
zmiksowanych owoców, kwiatów malwy, bitej śmietany, dwóch rodzajów budyniu i trzech rodzajów galaretki,
poukładanych warstwami w głębokiej salaterce.
- Brzmi okropnie. Na twoim miejscu przemianowałbym to świństwo na Deser Wymiotny.
Colleen posłała szefowi surowe spojrzenie.
- Przysłała go pewna dama z Tonawanda, gdziekolwiek to jest. Zamierzam zamieścić ten deser w
czwartkowym wydaniu. Poza tym dwa przepisy na ciasto czekoladowe i dwie prośby o nowe przepisy.
Włączyła komputer i zabrała się do pracy. Jack zaniepokoił się. Nic nie poszło zgodnie z jego planem.
Założył, że ona ulegnie jego czarowi do tego stopnia, że natychmiast przyjmie zaproszenie na mały lunch we
dwoje, a wtedy on przedłoży swą najdziwniejszą w świecie prośbę. Zaproponuje, żeby podczas pobytu matki i
ciotek udawała  poważne zainteresowanie jego osobą. W nocy był całkowicie pewien, że oczaruje Colleen w
dziesięć minut. Teraz po raz pierwszy zaczął wątpić w jej uległość.
27
Cóż, jeżeli nie udało się za pierwszym podejściem... Nie zdobyłby obecnej pozycji, gdyby zawsze poddawał
się po pierwszej próbie. Oparł się stopą o biurko dziewczyny tak, że zwisał ze swojego krzesła. Jeśli nie
zdziałał nic uprzejmością, to zagra na jej współczuciu. Ten sposób nigdy go nie zawiódł. Należy tylko
delikatnie, ostrożnie zdążać do celu...
- Wczoraj skończyłem mój ostatni artykuł dla prasy ogólnokrajowej. Dzisiaj ukaże się w porannych
wydaniach dzienników - zaczął pozornie obojętnym tonem. - Czytałaś?
Wzrok Colleen spoczął na muskularnym udzie, które prawie jej dotykało. Przygryzła wargę.
- Tak - bąknęła, szybko odwracając głowę. - Całkiem niezły. Pouczający i rozrywkowy zarazem. Nie
śledziłam sporu między związkiem zawodowym Narodowej Ligi Futbolu a właścicielami drużyn, ale
zrozumiałam wszystko. Naprawdę myślisz, że będą strajkować, czy umyślnie grasz rolę advocatus diaboli w
tym felietonie?
- Niestety, chyba będziemy mieli strajk przed końcem miesiąca. - Z błyskiem w oku, Jack wyłuszczył
swoje stanowisko w tej sprawie. Jego entuzjazm okazał się zarazliwy.
- Bardzo mi się spodobało, że nie poparłeś żadnej ze stron. - Colleen nie kryła uznania. - Stwierdziłeś,
że jedni i drudzy kierują się li tylko chciwością, ale uniknąłeś tonu kaznodziei na rzecz satyry, i to dobrej.
- A co sądzisz o motcie?  Co jest moje, to jest moje, a co twoje, to się dopiero okaże. Idealnie pasuje
do wszystkich zachłannych maniaków, poczynając od zawodowych sportowców i gwiazd, a kończąc na
popularnej odmianie eks-żony, także mojej - powiedział najzupełniej obojętnym tonem.
Colleen drgnęła. Nigdy jeszcze nie rozmawiała z mężczyzną o jego byłej żonie. Chłopcy, z którymi umawiała
się na randki byli w jej wieku, zbyt młodzi na małżeństwo, a co dopiero na rozwód. W tym momencie
przypomniała sobie, że ma przed sobą szefa, a nie podrywającego ją chłopaka. Zarumieniła się lekko.
- Rozumiem - rzekła cicho.
A jednak połknęła tą wymyślną przynętę - pogratulował sobie Jack.
- Cóż, moja żona chorowała na ciężki przypadek chciwości. - Wzruszył ramionami. - Kiedy braliśmy
ślub, miałem świetny, bardzo dobrze płatny kontrakt jako zawodowy piłkarz. Byłem całkiem niezły na boisku.
Rozstając się ze mną. Donna chciała zabrać wszystko.
- Dostała to, czego chciała? - Colleen wstrzymała oddech, mając nadzieję, że nie wezmie jej za
ciekawską plotkarkę. Jednak życie tego człowieka zbyt ją intrygowało, by mogła darować sobie to pytanie.
- Sąd uznał za stosowne darować jej wolność i nic więcej - odrzekł Jack spokojnie. - Kilka okoliczności
świadczyło na moją korzyść. Byliśmy małżeństwem tylko przez dwa lata, nie mieliśmy dzieci, a od dnia ślubu
Donna pozostawała na moim utrzymaniu. Oczywiście, z pieniędzy zarobionych moimi występami na boisku
nie zostało wiele. Donna lubiła wystawne życie. W czasie naszego małżeństwa wydawaliśmy prawie wszystko,
co zarobiłem. A poza tym ja także wytoczyłem jej proces, chodziło o zdradę małżeńską. Sąd przyznał mi
rozwód - dodał jakby mimochodem.
Colleen siedziała nieruchomo, milczała i zastanawiała się, co powiedzieć. Rozwód z niewierną żoną, która w
dodatku wydała jego wszystkie pieniądze, musiał być bolesnym przejściem, choć Jack sprawiał wrażenie, jakby
go to zupełnie nie obeszło. Nie wiedziała, czy już przetrawił tę sprawę, czy jedynie dusił w sobie gorycz i
28
niemiłe wspomnienia. Była w rozterce, a on milcząc nie pomagał jej w doborze odpowiednich słów.
- To musiało być dla ciebie ciężkie przeżycie - wyjąkała w końcu ostrożnie. Zwierzył się właśnie jej.
Pochlebiało jej to i jednocześnie czuła rosnącą ciekawość. Przy tym wewnętrzny instynkt, jak dotąd
niezawodny, nakazywał jej, by się miała na baczności. Było w tym wszystkim jeszcze coś... tylko co?
Jack wzruszył ramionami.
- Koniec kariery na boisku zabolał mnie sto razy bardziej niż odejście Donny. - Ich oczy spotkały się i
mieszanina uczuć, jakie dostrzegł w jej spojrzeniu zaskoczyła go. Współczucie, to prawda, ale przede
wszystkim podejrzliwość.
Zmarszczył brwi i pochylił się tak, że wyczuł słabą woń jej perfum. Pamiętał ten zapach i pragnienie nim
wywołane. Na jedną krótką chwilę zakręciło mu się w głowie, a umysł stracił zdolność myślenia. Zwalczył w
sobie perwersyjną ochotę, by dotknąć alabastrowo gładkiego policzka Colleen.
Był blisko, bardzo blisko. Colleen zadrżała i wzięła głęboki oddech. Serce waliło jak oszalałe, wnętrzności
zamieniły się w płynny miód.
- Jak to się stało, że przestałeś grać? - Jak przez mgłę usłyszała to pytanie, zadane miękkim, gardłowym
głosem, który z trudem rozpoznała jako swój własny.
Pytanie wyrwało Jacka z otchłani erotycznego rozmarzenia. Trzeba dalej przeprowadzać plan, napomniał się.
Jeśli zamierza zwyciężyć, a tak jest, to musi trzymać rękę na pulsie.
- Miałem wypadek samochodowy. Wyszedłem z tego ze zdruzgotanym ramieniem - rzekł, przysuwając
się jeszcze bliżej i nagle poddał się nieodpartemu pragnieniu, by dotknąć związanych w koński ogon włosów.
W dotyku okazały się tak samo miękkie, jak wyglądały. Zcisnął kosmyk między dwoma palcami i potarł go
powoli.
- W dwóch miejscach miałem skomplikowane złamania i w związku z tym porażenie kilku nerwów -
ciągnął ochryple. - Lekarze stwierdzili, że odzyskam władzę w ręce, ale nigdy już nie będę mógł grać. Nie
mylili się, ale ten wyrok był dla mnie stokroć trudniejszy do przyjęcia niż wyrok rozwodowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl